wtorek, 10 marca 2015

XII

_________________________________________

JAMES
_________________________________________

25.04.1983, San Francisco

 Po nocy grania wraz z chłopakami z Exodus, którzy zdecydowali się nas przenocować, cały dzień przespaliśmy. Pierwszy obudził się Lars. Musiał oczywiście wszystkich wyrwać ze snu swoimi torturami. Na pierwszy ogień wybrał mnie. Poczułem coś bardzo ciepłego na twarzy. Przestraszony, że Ulrich na mnie nasikał, zerwałem się z kanapy, którą mi przydzielono. Spojrzałem na kolegę, a ten pękał ze śmiechu. 
-Co ty kurwa odpierdalasz?- warknąłem na Larsa. Nie wiem jak on, ale po nie przespanej nocy w lesie jestem tak odrobinę cholernie zmęczony.
 Ognisko... gdy usłyszałem o tym pomyśle, od razu poprosiłem Cliffa o zabranie. Z początku sam byłem zdziwiony moim pomysłem, ale nic w tym dziwnego. Odkąd poznałem Yvonne, coś się we mnie zmieniło. Zacząłem spędzać dużo czasu z nastolatką. Z czasem zakiełkowało uczucie. Było nam zajebiście dobrze razem, ale nawaliłem. Zerwałem z nią. Sądziłem, że robię to dla niej, ale to była samolubna decyzja. Byłem młody i głupi... chciałem zaliczać wszystkie dziewczyny zainteresowane początkującym muzykiem. Piętnastolatka uczepiona jak rzep psiego ogona była zbędnym przedmiotem. Tak, rzeczą. Inaczej o niej nie myślałem. Nasze spotkania odbywały się w jeden sposób. Na początku opowiadała, jak jej minął czas, a następnie zabierałem się do rzeczy. Rok później zapoznałem ją z Dave'em. Było to cholernie głupie i niebezpieczne dla niej. Dziewczyna mi przeszkadzała, więc wepchnąłem ją w szpony ćpuna- zajebiście bohaterski czyn z mojej strony. Mimo, iż miałem wolną rękę, byłem o nią zazdrosny. Cały miniony rok myślałem tylko o niej i próbowałem zepsuć relację Mustaine'a z Yv. W końcu się rozstali. Niestety to nie takie proste. Z początku była zła, ale w lesie... rozmawialiśmy. Bardzo poważnie. Było to dziwne uczucie, ale z drugiej strony bardzo dobre. Wyjaśniliśmy między sobą wiele spraw, dzięki czemu możemy stworzyć intymną relację na nowo. Gdy tylko wrócimy do Los Angeles, zabiorę ją na randkę. Może do kina? Pamiętam, że kiedyś prosiłem ją o naukę gry na wiolonczeli. Czyżby to był dobry pomysł na zacieśnianie więzi? 
-Ssij pałę!- dostałem poduszką w głowę. Zgromiłem spojrzeniem Larsa, mojego dzisiejszego dręczyciela. Chyba nikt nie potrafi tak mnie wkurwić jak Ulrich. On ma do tego jakiś ukryty talent?! 
-Sam ssij, pedale- powiedziałam spokojnie. Po co od razu unosić głos, skoro wszystko można załatwić drogą pokojową. Zwłaszcza, że za kilka godzin zacznie się impreza. 

 Koło 19 zaczęliśmy przygotowania do nadchodzącej domówki. Pochowaliśmy wszystkie kosztowne rzeczy (wiele ich nie było), poprzestawialiśmy stoły jak i krzesła. Dom musi być szczególnie przygotowany na destrukcję- w końcu to urodziny Paula, a wszyscy wiemy, do czego jest zdolny. 
 Gdy wszystko było gotowe, pod pretekstem zbyt małej ilości alkoholu wysłaliśmy solenizanta wraz z jego zespołem do sklepu. Chłopcy mieli za zadanie przetrzymania kolegi w markecie przez minimum godzinę. W tym czasie zaczęli się schodzić goście. Głównie panowie, również muzycy. Początkowo byliśmy przerażeni brakiem płci pięknej, jednak po czasie ich liczba diametralnie wzrosła. Lars, jako wolny strzelec, rozglądał się, rozbierał wzrokiem wszystkie kobiety. Nie mogę pominąć faktu, że każda była ubrana skąpo lub przypominała thrasherkę z piekła rodem. Wiadomo, która ich część zainteresowała nas wszystkich. Aczkolwiek pozostaje mi jedynie patrzenie, dotknąć nie mogę. Nie chcę już na starcie burzyć nowej relacji z Yvonne. Wariuję na jej punkcie, ale jest to czasem uciążliwe uczucie.
-James, stary!- wyrwało mnie z zamyślenia powitanie King'a.
-Kerry, grubasku! Dobrze Cię widzieć!- złączyliśmy się w braterskim uścisku. 
-Gratuluję, chłopie!- spojrzałem na niego zdziwiony. O co mu chodzi? Żadnej pannie nie zrobiłem dziecka, więc czego mi gratuluje?- gadałem z Yv.- puścił do mnie porozumiewawcze oko. Na ten gest rozdziawiłem usta, a King się roześmiał. Pewnie pomyślał, że składam mu niestosowne propozycje. 
 Zawsze zastanawiała mnie nić porozumienia między Kerrym a Yvonne. Wiem, że się przyjaźnią, ale nigdy nie widziałem, żeby do siebie dzwonili bądź spotykali się publicznie. Jak widać, są w stałym kontakcie, chłopak jak zwykle jest bardzo dobrze poinformowany. Z jednej strony to dobrze, że młoda Ulrich ma męskiego powiernika, ale z drugiej, jeśli King zna rozmiar mojego penisa? 
-Dzięki?- moja niepewna odpowiedź zabrzmiała bardziej jak pytanie. Chyba muszę się napić.
-James, chlejemy!- dosłyszałem krzyk Larsa, znajdującego się po przeciwległej stronie pokoju. Tak, jestem pewny, że muszę się napić. 

__________________________________________


YVONNE
__________________________________________


Los Angeles

 -Yvonne!- krzyknęła mama, gdy rozległ się cichy stukot. Podeszłam do drzwi, pociągnęłam za klamkę. Przed sobą ujrzałam Hope. Zdziwiłam się niemało jej widokiem. 
-Mogę wejść?- zapytała z szerokim uśmiechem na ustach. Czyżby się pogodziła z Larsem? 
-Jak musisz- wpuściłam dziewczynę do środka. Podejrzliwie zlustrowałam ją od góry do dołu. Nie miałam pojęcia, kiedy zjawi się mój brat, więc postanowiłam wykorzystać nowe źródło informacji.-Chodź- złapałam dziewczynę za nadgarstek, ciągnąc ją do mojego pokoju, nim mama zobaczy przybysza. W takiej sytuacji wstawiłaby kawę i zagadała swoją ulubienicę na śmierć. Niestety nie mam czasu na te wszystkie bzdury, chcę wiedzieć wszystko tu i teraz. Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale mimo mojego młodego wieku już dawno utorowałam sobie do niego drogę. 

__________________________________________


GARY
__________________________________________

 Zabawa toczyła się w najlepsze. Było w chuj ludzi jak i świetnych dziewczyn. Natomiast zabrakło Randi. Cliff się zobowiązał, że ją powiadomi o imprezie, ale najwyraźniej zjebał. Gdyby Los Angeles było nieco bliżej, bez wahania bym do niej pojechał. Może nawet tak zrobię, gdy tylko impreza się skończy? 
-Gary, szybciej!- pogonił mnie Paul. Widząc zniecierpliwienie na twarzy kolegi przystąpiłem do pracy. Wysypałem resztki amfetaminy na wygniecioną gazetę. Widząc okładkę zgaduję, że wiele razy była używana przez któregoś z chłopaków. 
 Starannie podzieliłem pozostałości proszku na dwie nierówne kupki. Mam nadzieję, że Baloff się nie zorientuje z mojego większego przydziału.
-A, stary- kolega wciągnął swoją część w mig, a ja bez namysłu poszedłem za jego przykładem. Po zażyciu magicznego pyłu, opadłem na oparcie krzesła w celu zrelaksowania się. Nie musiałem długo czekać na przypływ dobrego nastroju. Za każdym razem czuję się błogo. Jeszcze nigdy nie miałem złego odlotu. Nie to co Randi, która zdrętwiała już przy pierwszym razie. Skąd miałem wiedzieć, że nigdy nie brała? Dla mnie jest to naturalna czynność, kolej rzeczy, która dopadnie w końcu każdego. Może z wyjątkiem Metalliki. Chleją w chuj dużo, ale jeśli chodzi o narkotyki, udają świętych. Czasem im zazdroszczę tej asertywności, ale jestem młody. Czemu miałbym odmawiać sobie jakichkolwiek przyjemności? 
-Ja pierdolę, co ta dziwka tu robi?- ton głosu Paula automatycznie się zniżył, dłonie zacisnął w pięści, każdy mięsień w jego ciele się napiął. Jest on cholernie porywczym człowiekiem, delikatnie ujmując. Nienawidzi pozerów, słabej muzyki, hairmetalowców jak i odmowy.
 Podążyłem za wzrokiem kolegi. Moje oczy utkwiły w drobnej rudowłosej postaci, cholernie seksownej dziewczyny w białym, prześwitującym sweterku i obcisłej spódniczce w cętki. Pamiętam ją i chyba nigdy nie zapomnę. Jako jedyna odmówiła Baloff'owi. Poznali się ze dwa mięsiące temu na imprezie w Los Angeles. Mój przyjaciel zainteresował się nią, tak na poważnie. Pierwszy raz mu się zdarzyło, żeby poszedł z laską na dwie randki i nie zaliczył. Sądzę jednak, że bardziej zabolał go fakt, iż go po prostu olała. Po tych dwóch krótkich spotkaniach stała się odporna na jego podchody. Drobna Sienna była inspiracją dla utworu ''No Love''. Aczkolwiek nie jest tego świadoma. 

-Paul, spokojnie. W tym pomieszczeniu jest wiele innych dup. Po co się przejmować tą idiotką?- Baloff zaczął się śmiać wniebogłosy. Jego również nasza przyjaciółka amfa poprowadziła w dobrym kierunku.
-Taa... zoologiczny będzie jeszcze otwarty?- zapytał z chytrym uśmiechem na ustach. To mi się nie podoba. Za chwilę coś odpierdoli... nawet wiem, kogo obierze za cel. 

 Po niecałych dwudziestu minutach Paul powrócił na imprezę. Podbiegł do mnie cały roześmiany, trzymając w prawej ręce mysz. Dokładniej mówiąc, złapał umęczone zwierzę w dwa place za ogon, pozostawiając je w stanie zawieszenia. Ulżyło mi, że przyniósł jedynie tą małą kulkę. Po zapytaniu o sklep zoologiczny bałem się, że zakupi lub ukradnie węża czy piranię. To do niego bardzo podobne. Aczkolwiek również zdziwił mnie fakt, że chce torturować swoją przyjaciółkę jedynie małą myszką. Musi mu zajebiście na niej zależeć mimo, że się do tego nie przyznaje. W gruncie rzeczy Baloff może nie jest świadom tego, że jako istota ludzka może posiadać takie uczucia. 
-Masz szczęście- powiedziałem do kolegi, który spojrzał na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem.-Sienna śpi, możesz jej wrzucić zwierzę za bluzkę- dokończyłem swoją myśl. Przecież chyba tę czynność planował?
-Chciałem, żeby go zjadła, ale skoro śpi...- zmieniam zdanie, jednak mu na niej nie zależy. Chociaż...? Nie ważne, nigdy nie zdołam odgadnąć myśli Paula. Nawet nie chcę. To zbyt przerażająca perspektywa.

 Po wciągnięciu wyżebranej od jednego z gości działki, przystąpiliśmy do działania. Paul zakradł się do dziewczyny, gdy Burton ją zostawił pod opieką równie nagrzanej jak my, czarnowłosej dziewczyny i Larsa. Gdy ja z obrzydzeniem obserwowałem obściskujące się gołąbeczki, Paul w tym czasie wrzucił mysz pod bluzkę Sienny. Z początku dziewczyna nie zareagowała na buszujące w jej piersiach stworzenie. Dopiero po kilku minutach została wyrwana ze snu. Zaniosła się krzykiem i ze łzami w oczach zaczęła tańczyć po pokoju. Z pomocą nadszedł jej Burton. Bez wahania włożył rękę pod jej ubranie i wyjął szkodnika. Z uśmiechem na twarzy pogłaskał małe stworzonko, podając je z kolei przerażonej dziewczynie. Sienna omiotła wzrokiem zwijającego się ze śmiechu Baloffa. Podeszła do niego z wyraźną nienawiścią wypisaną na twarzy. Wolną rękę uniosła w górę, wymierzyła policzek swojemu oprawcy. W pomieszczeniu rozległ się głośny plask. Baloff natomiast był zdezorientowany i nie wiedział, jak się zachować. Pocałował dziewczynę w policzek, po czym ruszył na poszukiwanie alkoholu. Po prostu był naćpany. 

 _________________________________________


JAMES
__________________________________________

 Godzinę, dwie później w domu zrobiło się tłoczno. Przez ten czas każdy zdążył wypić sporą ilość alkoholu, przez co nikt nie zauważył przybycia solenizanta, bawiąc się w najlepsze. Początkowo Baloff był wkurzony, że organizujemy imprezę bez niego. Wtedy rozległo się cholernie głośne i pijackie ''Sto lat''. Chłopak zaczął się śmiać, chwycił butelkę piwa i dołączył do zabawy. W między czasie doszło kilka nowych osób, odbyło się składanie życzeń i pogo, po którym zostaną dziury w ścianach.
-No mówię wam, kurwa, że tak!- mały Duńczyk skakał w górę i w dół, ostro gestykulując przy tym rękami. Rozmowa zaczęła się niewinnie. Od dziewczyn przez piwo po muzykę. Od dobrych 45 minut Lars zacięcie kłócił się z Tomem Huntingiem o to, kto jest lepszym perkusistą. Oczywiście każdy z nich jest dobry w swoim fachu, ale to im nie wystarczy. Muszą uzgodnić, kto jest lepszy. 
-Spierdalaj! Moje bębny są zajebiste- rzucił Tom. Niestety Lars nie zrozumiał żartobliwej aluzji, przez co cały poczerwieniał na twarzy. W pewnym momencie bałem się, że wyniknie z tej sytuacji bójka.. Z doświadczenia wiem, że każdy w rodzinie Ulrich najpierw robi, potem myśli. Dużo później. 
-Odszczekaj to, albo Cię kurwa pozwę!- wycelował palec wskazujący w Huntinga. Niestety stali za blisko siebie, przez co palec Larsa wylądował w oku chłopaka. Ten złapał się za twarz i zaczął kląć na Duńczyka. Eh... i kto powiedział, że po alkoholu jest łatwiej? 
-Chłopaki, dajcie spokój- stanąłem pomiędzy nimi. Kurwa, to Cliff jest od negocjacji. Gdzie on się do cholery podział?  Ekspresowo omiotłem wzrokiem otoczenie. Bez problemu znalazłem basistę w ciemnym odosobnionym kącie. Siedział na podłodze popijając browara wraz z dziewczyną. Na pierwszy rzut oka glam dupa, po bliższym przypatrzeniu się, można rozpoznać w niej Siennę.... Sienna?! Co ona tu robi?! Czyżby Cliff ją tu zaprosił? Nie, niemożliwe. Przecież ostatnimi czasy ciągnie go do małej hippiski. Czemu tak nagle miałby zmienić kierunek zainteresowania? Nie, James, ogarnij dupę! Oni tylko rozmawiają. Burton jest po prostu miły... jak zwykle. Może to dlatego dziewczyny za nim przepadają? 
-Ja pierdolę! Tom, sorry! Nie chciałem- dosłyszałem paniczny krzyk Larsa. Musiał się nieźle najebać, skoro ma takie zajebiste huśtawki nastrojów. Z drugiej strony... on ma tak zawsze, nawet na trzeźwo (pomijając fakt, że nigdy nie jest trzeźwy. Tak jak i ja).
-Witaj, Koteczku- poczułem kopnięcie w plecy. Spodziewając się widoku naszego byłego gitarzysty, powoli odwróciłem się w stronę przybysza. Nie myliłem się. Moim oczom ukazał się nikt inny jak Dave. Spojrzałem na niego niechętnie.  Rozstaliśmy się we wrogiej atmosferze, a jego przybycie do San Francisco nie wróży nic dobrego. To spotkanie może skończyć się źle.
-Cześć, Dave- mocno zaakcentowałem imię kolegi. Mimo, że bardzo dobrze się dogadywaliśmy, czuję się dziwnie stając z nim twarzą w twarz. 
-Miło Cię widzieć...albo i nie- zaśmiał się gardłowo, wraz z kolegą.-Gdzie moje maniery. Het, to jest Ellefson, mój znajomy. Pracujemy razem.- spojrzałem na niego zdziwiony. On i praca? Serio?
-Co właściwie robisz?- moje pytanie zabrzmiało bardziej dociekliwie niż planowałem. 
-Pracuję nad nowym zespołem- w tym momencie to ja zaniosłem się chichotem.- Może kiedyś pojedziemy razem w trasę?- obrócił się na pięcie i odszedł. Mam nadzieję, że z dala od tego miejsca. Nie mam ochoty go widzieć w najbliższym czasie. Nie, dopóki wciąż chodzi nagrzany.
__________________________________________





 Kolejny rozdział, który zrodził się w bólach. Szału nie ma, dupy nie urywa, jednak zawsze mogło być gorzej (chyba?).
 Chciałabym bardzo przeprosić wszystkich, u których narobiłam sobie zaległości. Powoli zacznę je nadrabiać, prawdopodobnie jutro, gdyż będę miała więcej czasu. Przepraszam jeszcze raz i do zobaczenia ;)
 PS: Evie, wrzuć na luz. W następnym bądź jeszcze kolejnym rozdziale pojawi się nowa koleżanka na E, tak jak obiecałam. 



Magiczne trzy666 wyświetleń ;)
James się raduje i z tej okazji upił Rudego.


13 komentarzy:

  1. Siusiak na dzień dobry ;)
    Przeczytałam rozdział wczoraj, ale standardowo - wolę pisać komentarz jak nie jestem przymulona po całym dniu ;) Więc jestem dziś.
    Już wczoraj chciałam napisać, że największym zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się Sienny na imprezie urodzinowej Baloffa :P
    Ale od początku....
    Larsik wstaje, rześki i nie skacowany (albo skacowany i dlatego tak odpierdala ;)) i oczywiście zaraz musi uprzykrzyć innym życie xD Biedny James, mam nadzieję, że w porę wstał :P Dobrze w ogóle, że wprowadziłaś ten monolog wewnętrzny Jamesa na początku, bo sporo się wyjaśniło. Na początku nie wiele było wiadomo o wcześniejszych relacjach Yvonne i Heta. Rzeczywiście, postąpił skrajnie głupio, a nawet nieodpowiedzialnie pchając Yvonne w łapy Dave'a. Nie dość, że rzucił ją w kąt jak popsuta zabawkę (bo mu zawadzała .;___;) to jeszcze zapoznał ją z Rudym ... bardzo miło z jego strony. James Ty nie myśląca pało :P >On myśli, tylko że siusiakiem ...< Racja Lars, to zupełnie tak jak Ty ... Jedyny plus z całej tej schadzki w lesie, że sobie to uświadomił. Liczę, że drugi raz już tego nie schrzani. Kino - dobry wybór ;)
    Ale i tak najlepszy jest Lars, który swoim "Ssij pałę" przerywa ten cudowny strumień Jamesowej świadomości <3 To było piękne ... Lars, potrafi sprowadzić a ziemię, nie ma co. I tak - ona ma ukryty talent do wkurwiania ludzi :D To prawda z najwyższej półki.
    Och widzę, że Jamesa frustracje na temat rozmiaru siusiaka dotarły aż tutaj :P Mnie w sumie rozwalił ten moment, w którym okazuje się, że Yvonne się zwierza ... i to Kerry'emu!!! To ... dziwne. Z drugiej strony to King właśnie się wygadał przed Jamesem :P Ciekawe też czy Lars wie jakich jego siostra dobiera sobie przyjaciół :D Chociaż ... nie, cofam tamto ... w sumie rozumiem dlaczego Yv woli rozmawiać z Kerrym o pewnych sprawach - zwłaszcza tych, które dotyczą facetów - no przecież Lars by jej nie doradził w takiej sytuacji, więc to naturalne, że szuka "pomocy" u kogoś innego. Oby Kerry potrafił dochować tajemnic i ie chlapnął niczego po pijaku kiedyś :P Może być śmiesznie.
    Hope przyszła do Yvonne na pogawędkę? Co ona znowu kombinuje? xD Ciekawe czy przyszła tylko pogadać o Larsie czy planuje jakąś grubszą akcję i szykuje sobie pod to grunt :P Ach, Hope jest moją ulubioną manipulantką xD
    Zastanawiające, że Cliff nie zabrał Randi na imprezę ... z jednej strony, Gary twierdzi że Burton "zobowiązał się ją powiadomić" ... ale może tak tylko powiedział? Ta impreza to przecież rzeźnia - niezbyt odpowiednie miejsce dla małej hippiski ... Myślę, że Cliff kierował się troską ... Choć w sumie - między nim a Randi niezbyt się przecież układa.... Jednak Gary o tym nie wie i już zaczyna snuć podejrzenia.
    No i moment, który najbardziej mnie zaskoczył - Sienna o.O Nie spodziewałam się, że mogła być dziewczyną Paula ... Widać, mieli bardzo burzliwą relację, bo zareagowali na siebie prawie z alergią :P Sienna to też półmózg ...wiedziała, że to impreza urodzinowa jej byłego, i że nie są w przyjaznych stosunkach, a mimo to przylazła. Paul za to ładnie się zemścił :D Wyobraziłam sobie jak piszczała na widok tej małej słodkiej myszki pełzającej jej pod bluzką :P Z Baloffa taki dzieciak :P Zemsta na poziomie podstawówki :P ...No ale poważnie musiał coś do niej czuć skoro napisał dla niej utwór ... Jak widać doszedł do wniosku, że nie była tego warta. No i nieźle się musiał zgrzać, skoro ją pocałował po tym jak mu strzeliła z liścia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Niech to siusiak trzaśnie ... znowu zabrakło miejsca)

      Ha, ha, ha - Lars pozywa <3 No, ale nie można się zbijać z gry Larsa ... on ma na tym punkcie obsesję ... Wiadomo, że nie gra zajebiście (ciiiiiii), ale już mówienie mu tego wprost to samobójstwo :P W sumie ... wszyscy się zbijają z tej jego gry ... nie gra może idealnie, ale też nie jest jakimś perkusyjnym debilem ... Kiedyś czytałam o tym jak Lars opowiadał,że ma świadomość tego, że ludzie szydzą z jego gry i było mu przykro :( Biedaczek .... :*
      A na koniec MegaSkurwiel czyli Dave w akcji :P Panicz Musteine przybył na imprezę oświadczyć wszem i wobec, że zakłada kapelę :P Tadam! Świetnie Rudy ... to mniej gadania więcej grania ;)
      Czekam na kolejny :) Ten był świetny, miła odskocznia od dnia codziennego.
      Pozdrawiamy N&L&K

      Usuń
    2. Siusiak Nem, Kirk, Lars \m/
      Tak, James zdecydowanie myśli siusiakiem, a raczej siusiakami, odkąd dobrał się do wina cebulowego. Aczkolwiek powoli dodatkowy członek powoli zanika- za mało wypił biedaczek. Ogólnie ten rozdział wyszedł taki siusiakowy- widzisz, Ewa? Te siusiaki opanowały moje myśli, mowę, a teraz opowiadanie. Małe podstępne, siusiaki. Niedługo opanują cały świat xD No, ale na siusiakach to się nie kończy...i ja znowu o tych siusiakach...
      Wątek o Kingu wypadł tak spontanicznie. Ich powitanie było zamierzone, ale na samym początku zdałam sobie sprawę, że w pierwszych rozdziałach Yv wspomina o swojej przyjaźni z Kerry'm, więc czemu by tego nie wykorzystać ;)?
      Cliff nie zabrał Randi z prostej przyczyny- razem z Het'em ostawili po biwakowaniu odstawili Yv do domu, zgarnęli resztę zespołu. Natomiast Randi z lasu zabrała się wcześniej, więc Cliff nawet nie wiedział, gdzie ona jest.
      Paul&Sienna- to było zamierzone. Początkowo miała być to przypadkowa dziewczyna, ale skumulowało się już tylku bohaterów, więc postanowiłam wykorzystać Siennę w tym celu,.
      Dave bezie pojawiał się sporadycznie, gdyż jest tylko wątków, że na razie nie chcę dodawać kolejnego szerokiego. Natomiast postaram się go wprowadzać w ciekawych momentach ;)
      Dziękuję bardzo za kolejny świetny komentarz ;*

      Usuń
  2. Zaraz komentnę...teraz u mnie nowy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przybywam!
    James jest samokrytyczny. Dobrze, że w końcu przyznał się do tego, że Yvonne mu przeszkadzała, to wepchnął ją (tu inne określenie) we włosy Mustaine'a i tak jej...częściowo zjebał życie, a teraz się wkurwia na Dave'a, a Yv nadal za Jamesem...Ech...Coś mi się wydaje, że pięć minut Jamesa dotyczące Yvonne się nie skończyło, o nie. To się dopiero zaczęło.
    HSAHAHAHAHAHAHHAAHAHHA z tymi gratulacjami...to Het tylko o jednym xD
    Boże...co on ma taką rozkminę o rozmiarze swojego chuja? :o
    HOPE TAM PRZYSZŁA? :OOOOOOOOOO
    OPIS IMPREZY BYŁ ŚWIETNY! I DOBRZE, ŻE TAK ZAŁATWILI SIENNĘ! NIE LUBIĘ TEJ RUDEJ SZMATY! SZKODA TYLKO, ŻE BURTON JEJ POMÓGL, ALE CHYBA DLATEGO, ŻE CHCIAL POMÓC, A NIE ŻE JĄ LUBI.
    EH RANDI MA BYĆ Z CLIFFEM! I CHUJ! DAJ MOJEMU CLIFF'CIOWI JAKĄŚ PORZĄDNĄ LASECZKĘ, WLAŚNIE NA PRZYKŁAD RANDI.
    COOOOOOOOOOO?
    A MUSTAINE TO TAM SKĄD?JAK "KOTECZKU" JA PIERDOLE, CO ZA GEJUS... EJ I...PODPIEPRZYŁAŚ MI POMYSŁ...TO U MNIE METALLICA MA JECHAĆ W TRASĘ Z MEGADETH...
    UPSS. WYSYPAŁAM SIĘ XD
    WENY! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cliff jest dobry, dlatego pomógł ;) Nie martw się, dostanie porządną dziołchę szybciej niż się spodziewasz ;) Mam niecne plany, ale póki co nie zdradzę, kto będzie wybranką jego serca. Ogólnie to planuję każdemu w Mecie dać dziewczynę (Dżiz...jak to brzmi xD?), więc z pewnością między wszystkimi sięt rochę namiesza ;)
      Dziękuuję za komentarz ;*

      Usuń
  4. Witam! :D W końcu. Dawno niczego tutaj nie pisałam... Bałam się, że zapomniałaś o blogu. To znaczy, może Ci się znudziło albo coś w tym stylu, jednak ciągle miałam nadzieję. Ha! I w końcu jest rozdział dwunasty. Wyczekiwany, nie powiem. Sorry za małe spóźnienie, aczkolwiek moje nieogarnięcie ostatnimi czasy sięga zenitu, także wybacz. Zresztą, nie miałam w planie pisać tu dziś czegokolwiek, bo jutro czeka mnie fizyka, tyle że po ćwiczeniach stwierdziłam: "Fizyka po czeka!". No, okej - w rzeczywistości brzmiało to nieco inaczej, bardziej wulgarnie, haha. Dobra, wiesz co, Nadine? Muszę już pisać o rozdziale, bo rozpiszę się na jakiś mało ważny temat, a tego nie lubimy, oj.
    Ach. Melanże, melanże, wszędzie melanże! Szczerze, ja ostatnio stopuję XD Dawno nie czytałam w sumie takiego opisu imprezy, ale w końcu się natknęłam, na szczęście. O, teraz przypomniałam sobie, że jednak ostatnio przyswoiłam jakieś małe przyjęcie u Perry, bodajże. Ale chodziło głównie o zjazd głównej bohaterki, no a u Ciebie to przedstawia się nieco inaczej. Ogólnie rzecz biorąc, cały opis całkiem fajnie Ci wyszedł. Ładnie połączyłaś uczucia, przemyślenia bohaterów z resztą. "Ładnie" - WTF!? Whatever. Powiedzmy, że umiejętnie, bo "ładnie" nie pasuje do... tego wszystkiego. XD
    Dobra, dobra. Zacznę od samego początku, aby ten komentarz miał sens. Lars. Cholera, zgadzam się z Jamesem, haha. Serio. Czasem Het mnie wkurza, ale jako całokształt go bardzo, bardzo lubię u Ciebie. Jeśli chodzi o Larsa, to... ujmę to tak: ma przebłyski. To znaczy: czasem mnie rozśmiesza i wywołuje u mnie pozytywne emocje, ale w większości tylko mnie niepotrzebnie denerwuje. Argh. Nieważne. Masz, babo, placek! Przed chwilą pisałam, że ogólnie go lubię. Teraz powinnam się na niego powkurzać. Tyle że mnie jakoś nie oburza jego stosunek do Yvonne. Wiem, wiem - chamsko. Z drugiej strony ta dwójka ciągle coś do siebie czuje, więc mam nadzieję, że coś się z tego rozwinie.
    Hope. Moje uczucia są do niej tak mieszane jak... nawet nie wiem, w jaki sposób to określić. Czyżby między oaniami zrodziła się jakaś medżik więź!? Poczekamy.
    Aj, Burton i to jego dobre serce :c Siennie się należało przecież. W ogóle gdzie Randi!? Ja uwielbiam tę małą hippiskę :( Gdzie ona? Czekam na nią cały czas. Niech ona ogarnie, niech będą super parą. Pliiis ;-;
    O Dave'ie to szkoda nadać XDD "Koteczku" XDDDDDDDDDD Krejzol arogant, phi!
    No, wiesz że czekam i pozdrawiam.
    I weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cześć :D
      Nie, nie zapomniałam. Pisanie sprawia mi zbyt dużo przyjemności, żebym tak szybko z tego zrezygnowała ;)
      Jakie spóźnienie ;O? JA dłużej zalegałam z komentowaniem u Ciebie.
      Luz... Lars we wszystkich wzbudza emocje xD Ja również mam huśtawki nastrojów, jeśli chodzi o ocenę jego osoby.
      Co do Randi... doszłam do wniosku (proszę, nie bij_, że jest jej tu trochę za dużo. Na razie chcę się skupić, przynajmniej w następnym rozdziale na samym Cliff'ie, James'ie i Kirk'u ;)
      Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz ;*











      Usuń
  5. DUM...DUM...PRZYBYŁAM JESTEM!!
    Wreszcie napiszę ten komentarz który będzie okropny ale przynajmniej jest.
    Pierwsze pozwy Larsa. Padłam jak wsadził palec do oka Huntinga. I jeszcze James który ich uspokajał. Kolejna sprawa Dave. Czy rudy coś planuje? No bo rudy jak rudy zawsze ma chore pomysły... I to jeszcze ,,koteczku''. Mustaine mnie przeraża. Na prawdę mnie przeraża.
    Baloff i Sienna oraz szczurek. Zajebałabym gdyby ktoś przerwał mi sen. I to w tak ordynarny sposób. Życzenia Kinga. Leże. I te rozkminy Jamesa na temat ,,Czy King wie jaki ma rozmiar penisa i czy powiedziała mu to Yvonne''.
    To chyba tyle. Wiem beznadziejne (a kiedy są lepsze?) słowa, zdania. Właśnie to piszę oglądając ,,Królową serc'' (brazylijską telenowele.. chyba brazylijska), a przełączyłabym to gdyby pilot był bliżej... może przez to takie coś mi wyszło? To chyba tyle wyczerpałam limit...
    Dziękuję =D widzimy się pewnie na asku czy gdzieś ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ps. Jeszcze jedno. Czekamy na panią E i Larsa . Wspaniała para. Może być to nawet tępa idiotka (blondyna) ważne, żeby było wspaniałe E. Mogę odgrywać każdą rolę byle był Ulrich. Więc czekamy na nasze spotkanie ;D \m/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądaj telenoweli ;O Zajmij się mężem :D!
      Chillout, Mamo. Pani E(mam już nawet imię) pojawi się już w następnym rozdziale. Pojawi się od razu przy boku Lars'a, ale czy przy nim zostanie? Niestety nie będzie blondynką. Głupia? Ty to ocenisz ;)
      Dziękuję i do zobaczenia ;*

      Usuń
  7. łoooo, w sumie po Paulu spodziewałam się większego pierdolnięcia niż mysz pod bluzką Sienny. ale przynajmniej było picie, amfetamina i... DAVE MUSTAINE, tamparapam. Z DAVIDEM ELLEFSONEM. mam nadzieję, że napiszesz coś o Megadeth, jak Dave'owi uda się w końcu założyć zespół.

    kocham Gary'ego, dlaczego ja go tak lubię, skoro nawet się zbyt często nie pojawia, a jak już jest to głównie ćpa? może zauroczyło mnie w nim to, że tak polubił Randi, ale znowu... znowu jest Cliff, który też ją lubi. ona chyba lubi ich obu, ale związki jej nie kręcą. głupia sprawa, zobaczymy jak to się potoczy.

    cieszę się, że relacje Yvonne i Jamesa jakoś się ociepliły, zobaczymy co będzie jak wróci do LA i gdzieś razem wyjdą. chociaż znając "bad girl" to pewnie zjebie.

    Lars wsadzający palec do oka Tomowi, zabiłaś mnie tym... :'((((


    czekam na nowy, weny! :')) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planowałam niesamowicie ogromną destrukcję :) Niestety na tym polu poległam czego żałuję, gdyż z osobą Paula mogłabym napisać wszystko co mi przyjdzie na myśl, a i tak to by nie dziwiło ;) Mam nadzieję, że znajdę jeszcze okazję do pokazaniu umiejętności niszczenia Baloff'a.
      Dave bankowo się pojawi. Nie mogłabym pominąć jego osoby, aczkolwiek nie nastąpi to zbyt szybko. Chociaż...no, pomyślimy, zobaczymy ;)
      Dziękuję za komentarz <3!

      Usuń