poniedziałek, 29 czerwca 2015

Liebster Award


Po raz pierwszy zostałam nominowana do tej "nagrody" przez Lady Justice!
Bardzo mi miło i ogromnie

dziękuję <3
Blog: http://justice-is-done.blogspot.com/


Co to jest?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania, które mi zadano i odpowiedzi:
1.Miałaś najlepszy dzień w życiu? Co wtedy zrobiłaś?
Mam nadzieję, że taki dzień jest jeszcze przede mną.

2.Ulubione danie to... (słodkie, słone - jak wolisz)
Pośrednie? Nie lubię ani cholernie słodkich, ani słonych. Z dwojga złego wolę już gorzkie i niedosolone. Natomiast mówiąc konkretnie o ulubionym daniu, to uwielbiam zupę zacierkową, kopytka, pierogi... ogólnie wszystko co składa się z klusek i makaronów. Dla mnie daniem jest nawet suchy makaron- pyszności!

3.Co sądzisz o Woodstock? Chciałabyś pojechać? A może już byłaś?
Moim (nie)skromnym zdaniem jest to ciekawy festiwal. Miałam okazję (po latach czekania) wybrać się w zeszłym roku. Sama zarobiłam na przejazd i przeżycie, więc tym razem nie mogłam mieć zabronionego. Zresztą i tak namówiłam tatę do złego i mnie zawiózł.
Krótko mówiąc- mi wiele do szczęścia nie potrzeba, zachwycam się drobnostkami!- było genialnie.
Na obecną chwilę również się wybieram. No, ale pożyjemy, zobaczymy.

4.Jakie miasto/państwo chciałabyś odwiedzić? Masz zamiar w najbliższym czasie je odwiedzić?
Norwegia! Szwecja! Dania! Skandynawia się kłania :)
Naczytałam się za dużo książek, gdzie wymienione rejony były przepięknie opisane.
Urzekająca jest również Australia i jej zwierzęcy mieszkańcy. O Stanach chyba wspominać nie muszę.
Nie wybieram się w najbliższym czasie za granicę. Może kiedyś, gdy pójdę na swoje i nie będę miała na co wydawać ciężko zarobionych przez mojego męża pieniędzy? 
Jeśli w przyszłym roku ostatni projekt szkolny zostanie wcielony w życie, to może będę miała okazję załapać się do pracy w Irlandii na część wakacji. 

5.Byłaś kiedyś na koncercie/festiwalu?
Byłam i na jednym i na drugim. 

6.Z kim ostatnio rozmawiałaś/pisałaś?
Ostatnio? Ym... z kuzynką- Werką.

7.Książka czy e-book?
Co za pytanie!
Tylko i wyłącznie książki! Co prawda, czasem od święta przeczytam coś na tablecie pod warunkiem, że danej pozycji nie posiadam. W innym przypadku nie ma opcji. To nie to samo co książka. Gdzie ten zapach, tekstura i w ogóle wszystko co najlepsze?

8.Kto jest twoim idolem? Spotkałaś go/ją albo masz zamiar to zrobić?
Marilyn Monroe nie jest może moją idolką, ale osobą podobnego pokroju.
Gdyby istniała szansa poznania jej, to nie siedziałabym teraz przed komputerem.

9.To jest twój pierwszy blog?
Na blogspocie- pierwszy.
Ogólnie-  sto lat temu w podstawówce czy gimnazjum pisało się różnie głupoty.

10.Łatwo wybaczasz?

Oczywiście...., że nie. Nie przepadam za ludźmi i nie jestem organizacją charytatywną, żeby słuchać tysięcy nieszczerych przeprosin. Gdyby ktoś nie chciał czegoś zrobić to by tego nie zrobił i kropka- moje zmutowane przejawy empatii ;)

11.Chciałabyś mieć tatuaż? Jaki i gdzie?

O tak! Wszędzieeee :D Tak bardziej poważnie, to planuję wydziarać sobie (i pojawił się dylemat)... najprawdopodobniej ramię. Marzą mi się również obojczyki. 
Niestety nie jestem obdarzona talentem plastycznym, żeby samej stworzyć niepowtarzalny wzór. Będę musiała się zdać na propozycje internetu. Na pewno będzie to czaszka lub dwie...możliwe, że z różą. 

Nominuję:
Nominowałabym również http://my-sweety-rocket-queen.blogspot.com/, gdyby nie został usunięty.

Moje pytania:
1.Kim jest Twój muzyczny Bóg?
2.W świecie której książki chciałabyś się teraz znaleźć?
3.Co nakłoniło Cię do założenia bloga?
4.Jak wyglądałby twój idealny w każdym calu dzień?
5.Gdybyś mogła wydać swoją własną książkę, o czym byś napisała?
6.Jakie filmy potrafisz oglądać po kilka razy i wciąż je uwielbiasz?
7.Kiedy planujesz dodanie nowego rozdziału?
8.Masz jakąś fobię?
9.Przenosisz się do wybranej dekady i miejsca. Jak tam jest?
10.Jesteś zwierzakiem- jakim i dlaczego?
11.Masz możliwość zostania żoną dowolnego osobnika. Kogo wybierasz?

Jeszcze raz pięknie dziękuję za nominację, Justice :)













wtorek, 9 czerwca 2015

XVI

__________________________________________

RANDI
__________________________________________

 Przez następna godzinę w klubie zaczęło pojawiać się coraz 
więcej osób. Kręciłam się między nimi, żeby z zachwytem popatrzeć na przeróżne stylizacje. Każdy, co do jednego miał na sobie koszulkę domowej roboty z nazwą Metalliki lub Exodusa-zależnie od gustu- białe adidasy, niektóre świeżo umyte, a inne pokryte brudem oraz obcisłe do granic możliwości dżinsowe spodnie z nielicznymi przetarciami, głównie na kolanach. Czasem ciężko było odróżnić kobietę od mężczyzny. Obie płcie nosiły długie włosy, a na twarzy nie mieli za grosz makijażu. Raptem niektóre dziewczyny mogły pochwalić się pokaźnym biustem i mocno wyciętym dekoltem.
 Patrząc na te stroje zaśmiałam się w duchu. Zdałam sobie sprawę, że jedynie ja miałam na sobie krótką, mocno ukwieconą sukienkę na cienkich ramiączkach. Włosy opadały bezwładnie na ramiona, przyciśnięte wiankiem z kwiatów, które zerwałam w ogrodzie. Musiałam budzić niemały podziw, gdyż przynajmniej co czwarta osoba na mnie zerkała. 

 Przechadzając się w tłumie, który niecierpliwie czekał na wejście zespołu, natknęłam się na dziwną postać. Przystanęłam kilka metrów przed wysokim mężczyzną. Miał na sobie skórzane spodnie, równie obcisłe co u reszty. Jego tors pokrywała skąpa koszulka przyozdobiona małymi świecącymi elementami. Na twarz nałożył ostry makijaż, a jego włosy budziły podziw. Czarne jak węgiel, które dzięki mocnemu tapirowi zostały postawione do pionu. Nie mogłam od nich oderwać wzroku. Jeszcze nigdy nie widziałam tak śmiesznej fryzury. Ten mężczyzna musiał być hairmetalowcem. Chłopcy z Metalliki czasem opowiadają o nienawiści do nich. Nieuzasadnionej nienawiści. Niniejszy osobnik wygląda spektakularnie i wydaje się być sympatyczną osobą. Nie wiem czemu ktoś chce tępić takich ludzi. Przecież to wspaniale, że na świecie jest różnorodność! Trzeba doceniać piękno każdego niezależnie od swoich upodobań. 
 Po chwili namysłu podeszłam do mężczyzny. Ciekawość zwyciężyła, co zrobić. 
-Dobry wieczór!- powitałam chłopaka ogromnym uśmiechem i niewinnym chichotem, który przy każdej okazji mi towarzyszy. Ciemnowłosy rozejrzał się po sali. Po chwili skierował swój wzrok w dół, na mnie. Zlustrował mnie od stóp do głów. Jego oczy zatrzymały się na moich mocno odsłoniętych nogach, po czym odwzajemnił półuśmiechem.
-Witaj, Malutka-z tylnej kieszeni spodni wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę. Podsunął mi pudełko pod nos, ale z niesmakiem wypisanym na twarzy przecząco pokręciłam głową. On natomiast włożył jednego między usta i odpalił. Zaciągnął się. Ponownie mnie dokładnie obejrzał, a następnie wypuścił dym z płuc.-W czym mogę Ci pomóc?- z tej samej kieszeni wyjął malutki przedmiot, który zaszeleścił. Była to prezerwatywa. Musi mieć wysokie mniemanie o sobie, skoro myśli, że chcę się z nim przespać. Czy do każdej dziewczyny na samym początku znajomości wychodzi z podobną propozycją? 
-Nie, dziękuję- ponownie wydobyłam z siebie nieopanowany chichot. Gdy zdążyłam się uspokoić, zadałam pytanie z którym na samym początku do niego przyszłam- Chciałam zapytać, czemu tu przyszedłeś?- zerknął na mnie lekko zdziwiony. Głośno się zaśmiał wyraźnie rozbawiony.
-To znaczy?- zapytał, chociaż sądzę, że dobrze zdawał sobie sprawę o co mi naprawdę chodzi.
-Wyglądasz śmiesznie i...- wybuchnął śmiechem. Nie wiem, czym go tak rozbawiłam. Ledwo zaczęłam mówić, a on już się pokłada.-... nikt Cię nie lubi. Nie bałeś się tutaj pokazać?- dokończyłam nurtujące mnie pytanie. 
-Czego mam się bać?- zapytał w dalszym ciągu rozbawiony.- Garstki nastolatków, którzy udają twardych? Zabawna jesteś, Kruszynko- oparł swoją dłoń na moim biodrze. Nim się zorientowałam, prowadził mnie do baru. Posłusznie usiadłam na wskazanym stołku czekając na whiskey, które dla nas zamówił. Po chwili oboje sączyliśmy trunek. Chciałam coś powiedzieć, ale czekałam, aż sam się odezwie. Moja otwartość często jest mylona z nachalnością. Absurd.
-Sama się wyróżniasz. Nie boisz się, że to Tobie zrobią krzywdę?- przekręciłam głowę ze zdziwienia na bok. To akurat nie przeszło mi przez myśl.-Spójrz na te wszystkie kobiety, które mordują Cię w myślach.- podążałam wzrokiem za jego dłonią. To prawda, przeróżne dziewczyny nam się przyglądały, ale dlaczego chciałyby zrobić mi krzywdę?  To niemoralne. Jestem przecież przyjaźnie nastawiona do wszystkich ludzi. Nikomu póki co krzywdy nie wyrządziłam. Przynajmniej tak sądzę.
-Za co?- wyrwało mi się. 
-Faceci- zlustrował mnie po raz trzeci tego wieczoru- Napaleni faceci chcieliby Cię przelecieć- dodał, ponownie zanosząc się śmiechem. Czy on sobie ze mnie kpi? To niegrzeczne!
-Jest tu wiele dziewczyn, które chcą uprawiać z nimi seks. Nie widzę żadnego powiązania- powiedziałam pewna siebie.
-Mężczyźni lecą na słodkie dziewczynki.- położył dłoń na moim udzie. Jego ręka powędrowała pod skrawek sukienki, która ledwo co okalała nogę.
-Ja jestem kobietą, a nie dzieckiem!- krzyknęłam lekko oburzona, po czym momentalnie się zarumieniłam. Chcę być traktowana poważnie, a dąsam się jak 5-latka. Jestem niemądra...i to bardzo.
-Chętnie się o tym przekonam- W jego ręku ponownie zaszeleściło zabezpieczenie. Opróżniłam zawartość szklanki, podziękowałam i wstałam, zsuwając przy tym rękę kolegi z uda.
-Dziękuję za pyszny napój, ale powinnam już iść- złapał mnie za nadgarstki.
-Tak szybko? Zabawa jeszcze się nie zaczęła- ostro zaprotestował. Mimo to, w jego głosie nadal można było wyraźnie dostrzec kpinę. Wydaje się być bardzo aroganckim mężczyzną. Nie jestem pewna, czy  to mi się podoba.
-Zabawa się zaraz zacznie, pod sceną. Obiecałam koledze, że nie przegapię jego występu- uśmiechnęłam się na samą myśl o Garym. Musze już iść, jeśli chcę dostać się pod samą scenę. W trakcie koncertu nie będzie łatwo przepchnąć się między wysokimi i silnymi mężczyznami. 
-Za to przegapisz coś lepszego- śmiejąc się, pstryknęłam go w nos. Spojrzał na mnie zaskoczony. Czyżbym była pierwszą dziewczyną, która mu odmawia? Możliwe. Jednak jestem pewna, że Hope byłaby nim zaskoczona. Ona również odnosi się bezceremonialnie do ludzi.
-Przepraszam, schlebiasz mi, ale mam z kim uprawiać seks- cmoknęłam ciemnowłosego w policzek, po czym się oddaliłam.
-Jak się zwiesz?- krzyknął za mną.
-Randi- odkrzyknęłam po chwili ze śmiechem dodając- może kiedyś skorzystam z twoich usług.

 _________________________________________

KIRK
_________________________________________

  Zamiast przygotowywać się do gry na scenie, Gary z Tomem gorączkowo pochłaniali ostatnie szklanki pełne od piwa. Paul zniknął w tłumie, nie kwapiąc się do rozpoczęcia długo wyczekiwanego przez fanów koncertu. Jak przystało na Baloffa, krążył wśród przestraszonych chłopców i napalonych dziewczyn w poszukiwaniu pozerów, których koszulki mógłby dołączyć do swojej kolekcji. Kolekcja ta obejmowała koło dziesięciu centymetrów na przedramieniu chłopaka. Zespoły takie jak Ratt,  były trofeami i przestrogą dla innych. Nic dziwnego, że większość się go bała.
-Witaj, Kotku- nagle obok mnie znalazła się Hope. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek, zalotnie przy tym bawiąc się włosami. Spojrzałem na nią osłupiały. W jej oczach widać było drwinę, a w uśmiechu dobrą zabawę. Jest to kobieta specyficzna. Chyba nigdy się nie dowiem czy traktuje mnie poważnie, czy się ze mną droczy. 
-Nie powinnaś stać pod sceną- odpowiedziałem próbując powstrzymać wzrok, który lgnął w stronę skąpego stroju koleżanki. Hammett, opanuj się!
-Jestem z Tobą. Nie pozwolisz mnie skrzywdzić. Prawda?- ostatnie słowo szepnęła mi ledwo dosłyszalnie do ucha. Poczułem jej ciepły oddech na swojej twarzy. Otworzyłem usta i wydałem z siebie ciche jęknięcie. Serce zaczęło mi bić jak szalone, a ręce momentalnie stały się mokre. To stres. Hope robi ze mną co chce, a myśl, że Lars może nas obserwować zdecydowanie nie pomaga. Dlaczego akurat ja muszę znajdywać się w tak niekomfortowych sytuacjach? 
-Jestem z inną- blondynka się zaśmiała. Pociągnęła łyk ze szklanki, po czym głośno przełykając otaksowała mnie wzrokiem od góry do dołu. Czuję się nagi. Idiotycznie nagi. 
-Tak szybko o mnie zapomniałeś...kocurze?- otarła wierzchem dłoni o moje pośladki, które momentalnie się napięły. Ze mną jest coraz gorzej. Po jednej wspólnej nocy daję się omamić? Nie mam zamiaru być obiektem kpin, jestem wolnym strzelcem. Ta równowaga nie może być zachwiana. Nie mogę na to pozwolić. Nie...chcę?
-Yyy...n-nie...tak! To znaczy...- nie wiedziałem, jak wybrnąć z sytuacji. 
-Spokojnie- poklepała mnie po ramieniu, po czym pstryknęła w nos.- Nie zjem Cię przecież- podała mi pustą szklankę i odeszła. Przez chwilę patrzyłem za oddalającą się sylwetką blondynki. Po kilku minutach zniknęła w tłumie, a ja nadal wgapiałem się w to samo miejsce. 
__________________________________________

RANDI
__________________________________________

 Po długim wyczekiwaniu koncert się rozpoczął. Światła zgasły, a w głośnikach rozbrzmiały ostre dźwięki. Publiczność momentalnie zdziczała. Każdy na pozór spokojny i łagodny stał się w tamtym momencie bestią, która ostrzy kły. Tłum z nieopisaną fascynacją skandował, nabierając przy tym ochoty na więcej. Jak wilki ze smakiem oblizujące się na widok ofiary.
 Po kilku słowach wspaniałej pieśni, jaką jest 'Bonded by Blood' postanowiłam zmienić nawyk stania w bezpiecznej strefie. Z szerokim uśmiechem na ustach ruszyłam przed siebie. Przepychałam się pomiędzy mężczyznami i nielicznymi kobietami, które również poprzez krzyk dawały upust emocjom. 
 Po przeszło jednej zwrotce udało mi się dotrzeć do pierwszego rzędu. Dzięki mojej drobnej budowie ciała mogłam stać przy scenie i z bliska obserwować widowisko. 
 Moją uwagę przykuł nikt inny, jak w całej swej okazałości Baloff. Miotał się po scenie jak odnóża niespokojnej wierzby. Skakał, machał głową, padł nawet na kolana. Zachowywał się bardzo dziko. To...fascynujące.
 Gdy stanął na skrawku sceny i pochylił ku fanom, na jego przedramieniu dostrzegłam legendarną bransoletę pozerów. Gary mi o niej mówił, ale uznałam ten fakt za zabawny. Kto by chciał zdzierać z przestraszonych i niewinnych nastolatków koszulki, nad którymi spędzili  dużo czasu i włożyli w nie wiele wysiłków? Jak widać, nie doceniłam kolegi Paula.




 Po tych magicznych słowach tłum całkowicie oszalał! Jak na zawołanie, każdy obecny w klubie rzucił się w wir szamotaniny i brutalności w czystej postaci. Trzymałam się kurczowo metalowej barierki przede mną, ale na marne. Po kilku sekundach poczułam ostre szarpnięcie. Jak kamyk wystrzelony z procy poleciałam do tyłu. Nawet nie wiem kiedy i jak, znalazłam się w centrum przepychanek. Z każdej strony nacierali na mnie ludzie. Starałam się utrzymać w pozycji pionowej, co nie było łatwe. Zauważyłam, ze wszyscy skaczą lub starają się biec. Wzięłam z nich przykład i zaczęłam się odbijać w górę. Udało się. Unosiłam się wraz z tłumem, dzięki czemu uderzenia nie były tak bolesne. Po kilku minutach jednak się zmęczyłam. Zatrzymanie się było fatalnym pomysłem. Jedna osoba stanęła mi na stopie, a inne popchnęły. Wyłożyłam się jak długa na ziemi. Lekko spanikowana próbowałam zwinąć się w kłębek, ale po kilku chwilach z każdej strony poczułam ciągnięcie. Mimo panującego tu chaosu ludzie mnie podnieśli. Nie zostałam stratowana. To bardzo miłe z ich strony. Ta zabawa nie jest tak bardzo brutalna, jak sobie początkowo wyobrażałam. 
 Coraz bardziej pewnie unosiłam się w rytm muzyki. Z czasem na ustach zagościł uśmiech i ani na sekundę nie opuścił mnie śmiech. Mimo początkowego strachu, bawiłam się wspaniale. Czuję, że ta zabawa prędko mi się nie znudzi. 
 - Hammett! Czyń honory i zapowiedz ścianęęę!- Paul zaprosił na scenę Kirka. Ten bez wahania rzucił się na tłum, który go poniósł na fali. W mgnieniu okaz znalazł się na scenie.
-Jeśli to zrobisz krwawy atak nastąpi!- krzyknął do mikrofonu kolegi, po czym złapał za swoją gitarę. Jak pętany dołączył do gry.
 Ludzie nagle zaczęli upychać się pod ścianą tak, aby środek sali pozostał wolny. Nie wiedziałam co się szykuje, ale podążyłam za resztą. Tłum rozstąpił się na dwie części. Zostały utworzone rzędy równoległe względem siebie. 



 Jak na znak, wszyscy zaczęli na siebie biec. Byłam lekko zdezorientowana i przerażona, ale bez chwili wahania uczyniłam to samo. Dwie ludzkie ściany zderzyły się z hukiem. Wpadłam na kogoś bardzo wysokiego. To nie było przyjemne. Moja twarz miała bliskie spotkanie z kolczastą pieszczochą. Z rozharatanego policzka popłynęła krew. Kilka kropli spadło na moją sukienkę. Czyli taka jest cena dobrej zabawy? 
 Przemoc jest zła, neguję ją od zawsze, ale to doświadczenie z pewnością mi się podobało. Być częścią czegoś tak niezwykłego jest zaszczytem, a nie hańbą. 
 Zrobiło mi się ciemno przed oczami. To pewnie z wycieńczenia i szoku spowodowanego natłokiem emocji. 
 Próbowałam wydostać się z tłumu, ale na marne. Panujący tam ścisk nie dawał mi najmniejszej szansy na bezpieczne przejście. Nie miałam innego wyjścia, jak skakać. Po dwóch piosenkach poczułam odrobinę luzu. Magicznym sposobem znalazłam się pod samą sceną. Złapałam się kurczowo barierki. Tym razem nie mam zamiaru jej puszczać, potrzebuję odrobiny odpoczynku. 
 Z bliska mogłam przyjrzeć się wszystkim muzykom. Nie było zaskoczeniem, że moją uwagę przykuł Paul, który zeskoczył ze sceny. Fani zaczęli skandować. Z ich ust wydobywało się naznaczone ostrym tonem słowo 'Krew'. Jak na rozkaz Baloff schylił się ku ziemi. Umoczył dłoń w kałuży krwi, a następnie wysmarował nią swoją twarz. Na ten widok krzyki widzów się nasiliły. Dwie dziewczyny stojące po mojej lewej stronie zatykając sobie usta rękami, próbowały odejść jak najdalej. To zajście chyba je zemdliło.
 Paul próbował ponownie wejść na scenie. W pół kroku zmienił zamiar. Dał mi do potrzymania mikrofon, gdyż byłam pod ręką. Wyjął ze spodni zapalniczkę. Z ogniem w dłoni podbiegł do chłopaka siedzącego na uboczu. Brutalnie złapał go za ufarbowane na czerwono włosy, a potem je podpalił. Chłopiec- na oko 17-latek- zaczął się wyrywać. Zanim uciekł, Baloff zdążył zająć ogniem również jego koszulkę. Nie zdając sobie z tego sprawy, nastolatek wbiegł w tłum, podpalając przy tym ubrania innych. 
 Krzyknęłam zaskoczona. To było okrutne! Jak można być aż tak potwornym? Może jemu sprawiło to frajdę, ale tak nie powinno być.
 Zbulwersowana zaistniałą sytuacją podeszłam do Baloffa. Oddałam mu posłusznie mikrofon i kopnęłam przy tym w kostkę. Spojrzał na mnie równie zaskoczony jak ja. W końcu nigdy nie uciekam się do przemocy. Przemoc rodzi przemoc. Lepiej się kochać niż wojować. Od zawsze jestem tego zdania, ale teraz mnie poniosło. 
 Przeprosiłam kolegę i uciekłam z miejsca zbrodni tak szybko jak tylko mogłam. Skierowałam się w stronę toalet, gdy ktoś nagle złapał mnie za ramię. Odwróciłam się. Przede mną stał Cliff, któremu na widok mojej twarzy oczy niemal wyszły z orbit.
-Co Ci się stało?!- spytał zdumiony. Dotknął mojego rozciętego policzka. Na jego palce pociekła krew, która nieustannie sączyła się z wąskich szparek.- Kto Ci to zrobił?- w jego głosie była dosłyszalna nutka agresji. Nie podoba mi się to. 
-Spokojnie, Cliff- uraczyłam kolegę promiennym uśmiechem. Długo nie wytrzymując uczynił to samo.- Świetnie się bawiłam!- krzyknęłam z lekką ekscytacją.
 Burton spojrzał na mnie niczym nic nie rozumiejąca rybka. Pokrótce streściłam mu całą sytuację, a on się jedynie zaśmiał. Udałam lekkie oburzenie i w ramach kary dałam mu kuksańca w bok. On w dalszym ciągu się śmiejąc, przyciągnął mnie do siebie i zamknął w przyjemnym uścisku. Oplotłam ręce wokół jego talii. Zamknęłam oczy szczęśliwa chwilą relaksu. Momentalnie zdałam sobie sprawę, że zakrwawię mu koszulkę. Chciałam się wyrwać, ale Cliff tylko mocniej mnie do siebie przycisnął. Nie powinnam go przytulać, dawać mu jakąkolwiek nadzieję. Z drugiej strony... nie mogę się powstrzymać. Jest to niezwykle przyjemne i kojące. Ech... i znowu ten mętlik w głowie.

-Cliff, teraz wasza kolej- z zamyślenia wyrwał mnie głos Gary'ego. 
-Za chwilę. Muszę zająć się Randi- Cliff wskazał na mój policzek. 
-Z chęcią to zrobię- Holt splótł swoje palce z moimi. Szepnął coś na odchodne do Burtona, który zacisnął dłonie w pięści. Po chwili razem się od niego oddaliliśmy. Spojrzałam przez ramię, ale Cliffa już nie było. 
__________________________________________




 Uprzedzę pytania i odpowiem- tak, to jest Sixx. Zagościł ponownie, ale tym razem z Randi, a nie Hope ;)