HOPE
Nie wiem czemu wzięłam ten cholerny kubek w dłonie. Gdyby nie chwilowe zaćmienie, nadal byłoby jak dawniej.
Mimo, iż rzeczywiście zdradziłam, najbardziej zaskoczył mnie fakt, że Lars tak łatwo w to uwierzył. Nie potrzebował czasu, przekonywania... nawet moje błahe tłumaczenia nie poprawiły mojej sytuacji. Nie wiem co jest gorsze. To, że Lars już wie czy to, że jest pewien mojej rozwiązłości?
Ten związek nie ma przyszłości. Nawet, gdybyśmy próbowali, żadne z nas ponownie sobie nie zaufa. Muszę to zakończyć jak najszybciej. Mieć to z głowy i móc rozpocząć nowy rozdział w życiu. To on powinien ze mną unieważnić naszą relację, ale nie mam zamiaru czekać, aż przeboleje. Pojadę do niego, powiem co mam powiedzieć. Będę suką bez litości. Muszę mieć pewność, że jego cień nie będzie mnie prześladował w przyszłości.
W godzinę później znalazłam się pod domem Ulrich'ów. Z zewnątrz słychać było głośną muzykę i pokrzykiwania ludzi. Nieliczni siedzieli bądź umierali na werandzie, bawili się nago wokół spryskiwacza. Sąsiedzi, najwyraźniej zszokowani niecodziennym widokiem, podglądali młodzież w oknach, lub grozili policją, na którą i tak nie mieli zamiaru dzwonić.
-Co ty tu robisz?- od progu zostałam powitana przez zaskoczonego Kirk'a. Biedaczek od niedawna jest w zespole, przez co nie orientuje się w naszych tajemnicach. A każdy ma ich mnóstwo.
Niektórych jest prościej rozgryźć, innych trudniej. Jednak nauczyłam się obserwować ludzi, nie zwracając przy tym na siebie uwagi. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ja nie jestem w najgorszej sytuacji. Mam 20 lat, rozpada mi się związek- typowe problemy młodych kobiet na całym świecie. Nie jestem w tym wyjątkiem. Przynajmniej nie udaję uczucia do narkomana podczas, gdy kocham się w jego najlepszym przyjacielu- jak to robi nałogowo Yvonne. Mamy też Randi- mała stokrotka udaje, że niczym się nie przejmuje. Chce żyć beztrosko, ale tylko na pozór. Mimo swojego wewnętrznego popieprzenia w ramionach Holt'a szuka stabilizacji, bezpieczeństwa. Idiotka nie wie, co ją z nim czeka.
-Ej, Hope?- Hammett pomachał kilkakrotnie przed moją twarzą. Złapałam chłopaka za nadgarstek.
-Nigdy tego nie rób.- posłałam mu zadziorny uśmiech- Byłbyś łaskaw mnie przepuścić- zastosował się do mojej prośby.
Przeszłam przez drzwi. Powoli zaczął mnie łapać stres, a może strach? Niestety w tej chwili nie mogę się wycofać. Po prostu mam zwyczajne zadanie do wykonania. Nic więcej.
__________________________________________
YVONNE
Impreza trwała w najlepsze. Ja jednak nie bawiłam się dobrze. Randi gdzieś zniknęła- prawdopodobnie zaszyła się gdzieś z Gary'm. Lars najebany w trzy dupy wylądował pod stołem, a reszta zespołu wyparowała. Mimo wszystko, wolę siedzieć sama niż widzieć twarz Hetfielda.
Jestem na niego zła... nie, wkurwiona! Zostawił mnie w podrzędnym barze na pastwę zboczeńców.
Po takim czasie powinnam się przyzwyczaić, że faceci wolą piwo czy narkotyki od mojego towarzystwa. Nie myślałam jednak, że James okaże się taki sam.
Reasumując... zawiodłam się na nim, ale moje zachowanie... porównując do tego, co zrobił mi Dave, nie powinnam długo chować urazy do blondyna. Pomimo to zachowuję się inaczej. Pieprzona logika. Dlaczego akurat ja musiałam na nich trafić?! Mówi się- serce nie sługa, ale nigdy nie spodziewałam się aż takiego mętliku. Moją głowę zaprzątają myśli i rozważania- który jest lepszy bądź gorszy. Nadal nie wiem co zrobić... nie chcę po prostu myśleć. Muszę odpocząć. Najwyższy czas się najebać.
Po kilku głębszych zaczęłam czuć się lepiej. Jeszcze butelka wódki i będę całkowicie szczęśliwa. Chociaż przez chwilę.
Poszłam do pokoju Larsa. Dyskretnie zamknęłam za sobą drzwi, po czym zaczęłam szukać zapasów mojego brata. W jego skromnych progach nawet po imprezie można doszukać się nienapoczętego alkoholu.
Przeszukując ostatnią szafkę, znalazłam butelkę Danielsa. No proszę. Nie wiedziałam, że stać go na taką wykwintność. Pewnie będę musiała mu go odkupić, ale mam to w dupie. Teraz muszę coś ze sobą zrobić.
Odkręciłam butelkę. Pociągnęłam łyk, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie-mocne. Potem kolejny i kolejny. Delektując się smakiem odpływałam coraz głębiej i głębiej. Po chwili jednak się otrząsnęłam. Dobiegły mnie salwy zduszonego śmiechu. Spojrzałam w górę. Na łóżku Larsa ktoś już leżał. Z gracją próbowałam wstać z podłogi, co nie wyszło najlepiej.
-Co ty tu kurwa robisz?- zapytałam, co prawda nieelegancko.
-To samo co ty- uniósł swoje 0,7 Jack'a.- Na zdrowie- z uśmiechem na ustach wzniósł niemy toast, po czym wziął się za ucztę. A ja razem z nim.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Chwiejąc się niemało, podeszłam do łóżka. Nieznajomy zrobił mi miejsce obok siebie. Usiadłam, kiwając przy tym głową na znak wdzięczności.
-Jak się zwiesz, droga koleżanko?
-Nie twój zasrany biznes-bezmyślnie warknęłam, na co on się zaśmiał- Przepraszam, nie chciałam- rumieniąc się, pochłonęłam zawartość butelki. Następnie rzuciłam ją na podłogę.
-Miło mi, mój zasrany interesie- podał mi rękę- Jestem...
-Nie chcę wiedzieć- położyłam koledze palec na ustach-Lepiej jest zachować trochę tajemniczości... na później
-Podoba mi się to- posłał mi kolejny zniewalający uśmiech.
__________________________________________
HOPE
__________________________________________Holt dostał trefny towar. Metaamfa nie zadziałała- ktoś go wyruchał, wpuścił w maliny. Nie widzę więc sensu dalszego tkwienia w tym miejscu. Po drodze pewnie natknę się na jakiś klub.
W drodze do wyjścia postanowiłam zabrać swoje rzeczy z pokoju Larsa. Ten śpi pod stołem, więc nie zauważy, jeśli trochę poszperam.
Po przedostaniu się do korytarza, bez problemu znalazłam właściwe drzwi. Weszłam i oniemiałam, a rzadko mi się zdarza. Moim oczom ukazała się scena, która nie powinna mieć miejsca. Młodsza siostra Ulricha obściskiwała się na łóżku z jakimś chłopakiem. Przyjrzałam się parze dokładnie. Na oka było widać, że oboje napieprzyli się niemiłosiernie. W innej sytuacji dziewczyna nie próbowałaby przeruchać faceta, który nie jest Mustaine'em.
-Co wy odpierdalacie?- krzyknęłam równie zaskoczona co oni. Chłopak spojrzał się na mnie zdezorientowany. Był mniej więcej w moim wieku, możliwe że starszy.
-Co ty odpierdalasz?!- odpowiedziała pytaniem na pytanie Ulrich.
-Nie będę panią przeszkadzał- chwiejnym korkiem do mnie podszedł. Ujął moją dłoń, musnął delikatnie wargami.-Tom, miło mi- wyszedł, zostawiając mnie jeszcze bardziej zbaraniałą. Dziewczyna natomiast otaksowała mnie nienawistnie wzrokiem. Nie zdziwiło mnie to- od początku mnie nie cierpi i wzajemnie.
-Yvonne- z trudem zaczęłam pouczenie. Nie lubię dziewczyny, nie chcę jej matkować, ale ostatnio obudziły się we mnie jebane instynkty współczucia, sumienie i inne bezsensowne gówno, którego wolałabym być nieświadoma.- Znasz go w ogóle?- usiadłam koło niej, próbując zmusić ją jednocześnie do spojrzenia mi w oczy.
-Spierdalaj, suko- rzuciła cicho. Pewnie sądziła, że nie usłyszę. W innej sytuacji wymierzyłabym jej policzek, ale teraz... walka byłaby nie równa- ona ledwo siedzi, a ja jestem w stanie idealnym. Bez problemu rozszarpałabym ją na małe kawałeczki- kiedyś to zrobię.
-Zasłużyłam sobie, co?- próbowałam się zaśmiać. Trzeba jakoś rozładować napiętą atmosferę.-Niestety ty jesteś większą idiotką niż ja- zamachnęła się, ale ja byłam szybsza. Złapałam ją za rękę, którą następnie delikatnie wykręciłam. Gówniara niech zna swoje miejsce. Ja wychodzę do niej z pomocną dłonią i spierdolonym sercem, a ona się tak odwdzięcza. Dobrze, że fazę buntu mam już za sobą.-Powtarzasz moje błędy. No cóż, bynajmniej próbowałaś- księżniczka raczyła na mnie spojrzeć.
-Nie porównuj mnie do siebie. Nie jestem dziwką- próbowała mnie zranić. Nieudolnie. Jestem twarda, nie jedno widziałam i słyszałam.
-Ależ jesteś, kochanie- odparłam tak słodko, jak tylko mogłam- Próbowałaś przelecieć obcego faceta mimo, iż posiadasz chłopaka.- wzdrygnęła się na samo wspomnienie o rudowłosym. Najwidoczniej Jack Daniel pomógł zapomnieć o jego istnieniu. W końcu od wieków działa tak na kobiety.
-Nie zrobiłabym tego.- zaśmiała się nerwowo. Nie była pewna swojej odpowiedzi.
-W takim razie dalej ujeżdżaj swojego kucyka, zanim dosiądziesz rasowego ogiera- złożyłam pocałunek na policzku dziewczyny. Ta spojrzała skołowana, nadto łapiąc się za twarz. Czuję, że jeszcze bardziej znienawidzi moją osobę. Niemniej jednak niezbyt mnie to interesuje. Ten, który zwrócił moją uwagę wyszedł i muszę go odnaleźć. Nie mam zamiaru spędzić samotnie tej nocy.
__________________________________________
YVONNE
Co ta szmata sobie myśli?! Może zdradzać Larsa i w tym samym czasie mi matkować?! Jedną mam i mi wystarczy. Po chuj się wtrąciła. Było cholernie miło...tak sądzę.
Na początku tej niewinnej zabawy myślałam o James'ie- a nie powinnam. Mam dość tego, że ten chłopak mąci mi w głowie! Nawet, jak go przy mnie nie ma.
Nie kocham go. Dlaczego więc nie daje mi spokoju?
W salonie impreza trwała w najlepsze. Przynajmniej nie ma Baloff'a- wtedy dom byłby w stu kawałkach.
-Yvonne, skarbie- otoczył mnie od tyłu swoimi chudymi ramionami mój ukochany.-Czemu nie mówiłaś, że jest impreza?- obróciłam się w jego stronę. Pocałowałam go delikatnie na przywitanie. Odpowiedział mi tym samym, tylko nieco łapczywie. Chyba zbyt długo pościł.
-Chłopaki Cię nie powiadomili?- zrobiłam zdziwioną minę. Co jak co, ale Het jest jego najlepszym kumplem. Powinien zadzwonić i ściągnąć go tu, jak za każdym razem bywa.
-Nie rozmawiamy- puścił mnie, aby wolnymi rękoma wyciągnąć pudełko z pastylkami, znajdującymi się w kieszeni rurek. Odtworzył opakowanie, wziął jedną pigułkę-niebieską.
-Dlaczego?- tym razem postanowiłam nie zwracać uwagi na tabletki. Mam dość kłótni na ten temat, które i tak nie dają oczekiwanego rezultatu. Sądzę, że jeśli będzie gotowy na przyjęcie pomocnej dłoni, to ją otrzyma. Niestety nie mogę za niego decydować- byłoby dużo łatwiej.
-Wypieprzyli mnie z zespołu... brudasy jebane!- otworzyłam szerzej oczy. Zdziwiło mnie to wyznanie.
-K-kiedy?- zacisnęłam dłonie w pięści. Starałam się zachować spokój.
-Tydzień temu?- zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż samo stwierdzenie.
Jestem w cholernym szoku! Jak Ci debile mogli wypierdolić Dave'a, który był tym zespołem! Bez niego byliby nikim. Nie mieliby skompletowanego repertuaru bez jego pomocy, za którą soczyście podziękowali. Pierdolone cioty! Nie zostawię tej sprawy tak. Zrobię co w mojej mocy, by poczuli rozczarowanie. Nie mam zamiaru się na nich mścić, tylko przemówić do rozsądku.
Wbrew pozorom... najbardziej rozjuszył mnie fakt, iż przez to Dave będzie brał więcej narkotyków. Sama chciałam z nim zerwać, ale nie mogę go opuścić w tej sytuacji. Nie chcę go następnym razem zobaczyć go w trumnie, na pogrzebie. Nie zasłużył na to. Ja również.
-Chodźmy do twojego pokoju. Dawno się nie pieprzyliśmy- szepnął mi do ucha, nie powstrzymując się od publicznego włożenia ręki w moje spodnie.
Wyciągnęłam napastliwą dłoń, próbującą dobrać się do moich majtek. Odepchnęłam chłopaka. Czasami naprawdę go nie rozumiem. Przed chwilą postanowiłam przy nim trwać, a teraz... nie ma chyba bardziej popieprzonej osoby ode mnie!
-Nie mam ochoty- odpowiedziałam, w dalszym ciągu zatrzymując mały dystans.
-To spierdalaj- ruszył w przeciwnym kierunku. Z lekka zdezorientowana tym, co powiedział, dopiero po chwili zareagowałam. Zatrzymałam Dave'a w połowie drogi.
-Co, proszę?- spytałam, nie ukrywając przy tym mojego wzburzenia.
-To co słyszałaś. Nie ty to inna- spojrzałam rudemu w oczy. Jego źrenice były większe niż same tęczówki. Nagrzał się cholernie mocno.
Nie wiem już, co robić. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybym sama zaczęła się narkotyzować? Wtedy pewnie bym go zrozumiała i potrafiła czerpać radość z naszego związku.
__________________________________________
JAMES
-Otwieraj, chuju!- przez ostatnie pół godziny próbowałem dostać się do toalety. Niestety na marne. Jakaś spragniona para postanowiła zrobić maraton pieprzenia w łazience.-Wyważę drzwi!- krzyknąłem, w dalszym ciągu zdzierając sobie gardło. Tym razem poskutkowało. Usłyszałem przekręcenie klucza. Z zza kawałka drewna, oddzielającego pomieszczenie ujrzałem rudą czuprynę. Gdy mężczyzna spojrzał na mnie ze śmiechem na ustach, rozpoznałem w nim Mustaine'a. W tym samym momencie podciągał spodnie, następnie mocując się z paskiem. Na podłodze leżała zużyta gumka. Za jego plecami z pewnością kryła się Yvonne.
-Koteczku, jeszcze nie doszłam- usłyszałem melodyjny głos, którego nie rozpoznałem. Zaciekawiony otaksowałem to, co znajdowało się za plecami kolegi. Zatrzymałem wzrok na równie rudej i zarazem piegowatej dziewczynie. Na oko mogła mieć jakieś 14 lat. Gówniara, która później spróbuje się pochwalić szybkim numerkiem z byłym gitarzystą Metalliki.
-Zdradzasz Yvonne?- byłem równie zdumiony co Dave, gdy zadałem to pytanie. Powoli przetwarzałem informacje, które z trudem do mnie docierały.-Ty fiucie- złapałem chłopaka za kołnierz. Wyciągnąłem go z toalety, z kolei opierając go o ścianę w korytarzu. Ten zaczął się panicznie śmiać. Zapewne się naćpał bądź upił. Nawet po porażce nie próbował się zmienić. Woli chyba skończyć na ulicy, żebrając o działkę.
-Ja przynajmniej mojego używam- nie zdążyłem zauważyć, kiedy Dave uderzył mnie z pięści. Zatoczyłem się do tyłu, złapałem za policzek. Z wargi trysnęła strużka krwi.
Nie będąc dłużny, pobiegłem na chłopaka, który mocno uderzył o ścianę. Następnie osunął się na dół. Podwinął kolana pod brodę. Nie czekając na ruch z jego strony, bez wahania skorzystałem z przewagi. Usiadłem na nim okrakiem, bijąc go na oślep. Nie zastanawiałem się nad tym, miałem gdzieś co się stanie. Nie byłem w pełni świadom mojego zachowania. W tamtej chwili przepełniał mnie gniew i agresja. Musiałem się wyładować- na sukinsynie, niegdyś moim przyjacielu. Czyżbym aż tak się do niego pomylił? Jak on mógł ją zdradzić? Kobietę trzeba szanować, a nie traktować jak dziwkę. No chyba, że nią jest- stwierdziłby Lars.
Nie byłem pewien ile czasu minęło. Nagle dwie pary rąk odciągnęły mnie od cholernie pobitego już Mustaine'a. Był na wpół przytomny, ale humor go nie opuszczał. W dalszym ciągu śmiał się i rzucał w moją stronę różnymi komentarzami.
-Jednak masz jaja, Het.- z trudem oparł się na łokciu. Na przekór wszystkiemu, spojrzał na mnie przyjaźnie. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem- Szkoda, że nie potrafisz z nich korzystać- dodał, zanim przybiegła młoda Ulrich.
Widząc swojego chłopaka w takim stanie, początkowo nie wiedziała jak zareagować. Uklękła przy nim, zaczęła gładzić go po głowie. Wiele razy pytała, czy nic mu nie jest. Po uspokojeniu się, spojrzała na mnie błagalnie. Miała nadzieję jak i ja, że to tylko sen i nie rozkwasiłem kumpla. Niestety stało się. Poniosło mnie- ta dziewczyna tak na mnie działa. To jeden z powodów, dlaczego ją po naszej krótkiej znajomości rzuciłem. Nie żałuję tego. Jedyne co mnie martwi, to uczucia, które wracają. Nie mam zielonego pojęcia, co z tym fantem zrobić.
-Czemu go tak skatowałeś?!- Yv wydarła się na mnie.
-Spytaj tego, który nie potrafi zapanować nad swoim chujem- odparłem równie zły co ona. Dopiero teraz zauważyłem sporą grupę ludzi, przyglądającą się nam z zaciekawieniem. Wzbudziliśmy chyba niezłą sensację.
-Mówiłem jej. Nie ona, to inna- Dave w dalszym ciągu na haju, zbyt szczerze przyznał się do winy. Nie zdawał sobie sprawy, że może tym zranić dziewczynę, która postąpiła automatycznie. Spoliczkowała Dave'a. Podniosła się z podłogi, łypnęła na nas obu.
-Jesteście popieprzeni!- krzyknęła, po czym pobiegła w stronę wyjścia.
__________________________________________
I tym oto sposobem wstawiam siódemkę. Chciałabym bardzo podziękować Nemeless i Larsowi za masę propozycji. Miałam zamiar wykorzystać je wszystkie, ale po nabazgraniu drugiego fragmentu z Hope złapała mnie blokada. Z trudem dobrnęłam do końca, przez co nie jestem zadowolona z ostatnich akcji- Yv&James. Jednak ja to ja, rzadko jestem dumna ze swoich wypocin.
Dla Scarllet znalazła się relacja Yv&Dave. Co prawda krótko, ale naprawdę... z trudem to dokończyłam.
Miłego czytania i do zobaczenia u was :)
Dla Scarllet znalazła się relacja Yv&Dave. Co prawda krótko, ale naprawdę... z trudem to dokończyłam.
Miłego czytania i do zobaczenia u was :)