czwartek, 5 lutego 2015

IX

__________________________________________


RANDI
__________________________________________

22.04.1983, Los Angeles

-Cliff pamięta o jutrzejszym wyjeździe?- podczas przerwy śniadaniowej do mojego stolika podeszła Sienna, nowa koleżanka Burtona.-O 19 niech będzie na miejscu. Powiesz mu?- złapała mnie na ręce, nerwowo wbijając w nie długie, czerwone paznokcie. 
-Będziemy- rudowłosa spojrzała na mnie krzywo, po czym pognała w stronę znajomych, dając odetchnąć moim storturowanym dłoniom. Po chwili usłyszałam gromki śmiech przyjaciółki. Tym razem to ja zrobiłam skrzywioną minę. Nie byłam pewna, co zabawnego miała w sobie ta krepująca dla mnie sytuacja.
-Ty...Sienna...Cliff?!?!?!- ponownie zaniosła się chichotem.-Co mnie ominęło?
-Ech... zaprosiła go na biwak, a on powiedział, że przyjedziemy...razem- spuściłam wzrok, zasłaniając twarz włosami. Na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec jak i szeroki uśmiech na samą myśl o basiście. Czuję szczęście..., ale... nie jestem sobą. Nie mogę pozwolić na to, żeby wyłącznie jedna osoba zawładnęła moją duszą. Jestem otwarta na wszystko i wszystkich... jestem dzieckiem natury... Nie mogę być taka jak inne dziewczyny. 
-Eee.... ziemia do Randi!- poczułam lekkie uszczypnięcie w ramię.
-Przepraszam... zamyśliłam się- z trudem spojrzałam na przyjaciółkę, która w dalszym ciągu była rozbawiona. 
-Mogę jechać z wami?- zapytała, na co ja przybrałam zdziwiony wyraz twarzy.
 Yvonne tak samo jak i ja nie zna Sienny i jej znajomych. Są oni bogatymi, znanymi dzieciakami w szkole. Nie mają żadnych wartości, które nie przekładałyby się na materializm. Nigdy nie zrozumieją piękna świata jak i głębi ludzi. Yv twierdzi, że są płytcy. Gardzi nimi. Jest to złe, powinnam to potępiać, ale wolę nie mieć na ich temat zdania, niż pozwolić ponieść się negatywnym uczuciom. 
-C-czemu?- w końcu wydusiłam z siebie zapytanie.
 -Lepsze to, niż obiad z Hope... Blee- dziewczyna wzdrygnęła się na samą myśl.  
 Opowiadała o tym wczoraj. Szkoda mi Larsa, który  przed rodzicielką będzie zmuszony stanąć twarzą w twarz z dziewczyną, która go zraniła. W moim przekonaniu nie zrobiła nic złego. Dała się ponieść atmosferze i nowej znajomości. To całkowicie naturalne, nie powinien się na nią złościć. Mam nadzieję, że zdołają dojść do porozumienia korzystnego dla obu stron. Jednak nie rozumiem jakie korzyści może nieść związek z jedną osobą. 
-Tak, będzie mi miło. Jedna znajoma osoba wśród wielu zapatrzonych siebie...
-... narcystycznych dupków?- dokończyła za mnie.
-Ja bym tego tak nie ujęła, ale tak.- uśmiechnęłam się szeroko do Yvonne.
 Skończywszy konsumpcję naszych zdrowych i wartościowych w wiele witamin śniadań, udałyśmy sie na lekcje. 
__________________________________________


KIRK
__________________________________________

23.04.1983, Los Angeles

 Cały dzień gościłem Larsa w moim pokoju hotelowym. Biedak jest przybity przyjazdem matki. Na początku go nie rozumiałem. Powinien się cieszyć na widok rodzica, a nie rzucać przekleństwami. Jednak po rozmowie-Lars potrafi rozmawiać w miarę poważnie. Pewnie tylko dlatego, że o niego chodzi.- go wyśmiałem. Nie było to zbyt pomocne z mojej strony, ale szczere. Debil już dawno powinien załatwić swoje porachunki z Hope, a nie czekać, aż łaskawie do niego przybiegnie. Nawet jeśli zdradziła, Lars nie jest bez winy. Nie traktował jej z szacunkiem na jaki zasługuje kobieta. Jest mężczyzną przybyłym z epoki kamienia łupanego, zwyczajnym jaskiniowcem.
-Wyłącz ten pierdolony telewizor! Zombie nie pomagają mi w myśleniu kretynie!- wyrwał mi z dłoni pilot. Po chwili ekran zrobił się czarny.
-To nie ja Cię zdradziłem, chuju! Nie wyżywaj się na mnie!- myślałem, że się na mnie rzuci, ale jedynie zacisnął pięści i usiadł obok mnie. Wyssany ze wszystkich sił opadł plackiem na łóżko. Debil.-Zadzwoń do niej i wyjaśnij sytuacje.- zaproponowałem jedyne rozwiązanie, jakie przyszło mi do głowy.
-Nie będę o nic prosił tej dziwki. 
-Jest Ci coś winna- próbowałem pocieszyć kolegę- niezbyt skutecznie. Perkusista przyjął pozycje embrionalną, nakrył się kołdrą. Chyba się nie rozpłacze?
-I co? Mam tak udawać? Przed własną matką?- odkrył twarz. Wpił we mnie błagające oczy. Jak ja kurwa mam mu pomóc?! To nie moja sprawa, nie muszę nic robić...
-Eh... pojadę do niej, pogadam. Stawi się u Ciebie jutro o 14- po chwili namysłu wstałem z łóżka. Założyłem buty, wziąłem kurtkę w rękę. Przeczesałem palcami włosy, po czym skierowałem się do drzwi. Gdy nacisnąłem klamkę, poczułem na sobie wielki ciężar. To Lars wskoczył mi na plecy, jednocześnie dusząc mnie mocnym chwytem.
-Dzięki, Kirk. Dobry z Ciebie kumpel- usłyszałem cichy szept kolegi.
-Spieprzaj- uśmiechnąłem się pod nosem. Czemu to zawsze spada na mnie? Dlaczego akurat dzisiaj chłopakom zachciało się leśnej przygody z licealistami?
__________________________________________


RANDI
__________________________________________

 Podróż samochodem Cliff'a nie była przyjemna. Gdy James dowiedział się, że Yv jedzie na biwak, postanowił do nas dołączyć. Po zajściu na imprezie napięcie między tą dwójką stało się silniejsze niż dotąd. Nie potrafią ze sobą rozmawiać, a przebywanie w swoim towarzystwie oboje wprowadza we wściekłość. Nie wspominając o samochodzie, gdzie siedzieli obok siebie. Całą wycieczkę otoczyła ciemna, chłodna aura. Myślałam, że nabawię się migreny. 
-Już jesteście!- Sienna tanecznym krokiem podskoczyła do Cliffa. Uśmiechnęła się zalotnie, po czym uwiesiła na jego szyi. Chłopak się odrobinę schylił, aby swymi rękami objąć drobną postać. No, nie taką małą, jeśli zwrócić uwagę na jej pokaźny biust.- Chodź, pomożesz mi rozbić namiot- Burton spojrzał na mnie przepraszająco, po czym podążył za dziewczyną. 
-Nie przejmuj się tą suką.- poczułam dłoń przyjaciółki na swoim ramieniu. Ten jeden gest dodał mi odrobinę otuchy mimo, iż nie mam powodów do zmartwień. Cliff jest dorosłym mężczyzną, wie co robi. Każda decyzja jest jego i nikt, w szczególności ja, nie może mieć mu niczego za złe. 
-Ma niezłe cycki- brunetka spiorunowała Jamesa wzrokiem. Ten jak poparzony uskoczył w bok, momentalnie się poprawiając- Pewnie jest pusta jak butelka po piwie.- mimo woli obie zaśmiałyśmy się z tego porównania.- Po za tym... Cliff'a nie kręcą rude.- posłał mi promienny uśmiech. Czasem zastanawia mnie, jakim cudem może tak rozciągnąć usta. Kirk również posiada tą przypadłość.
-Chodźmy rozbić namiot, zanim zrobi się ciemno- każdy z nas wziął swoje rzeczy i ruszyliśmy na przód, ku przygodzie. 

 Godzinę później namiot stał na swoim miejscu, rzeczy pochowane, a ognisko wydawało z siebie ciche iskrzenie oraz piękne kolory w odcieniach czerwieni i pomarańczu. Wszyscy stworzyliśmy krąg, aby ogrzać zmarznięte dłonie. Grupa przyjaciół rudowłosej była liczna. Wraz ze sobą zabrała dwie wychudzone blondynki w pełnym makijażu, który postarzał je o minimum 5 lat oraz pięciu bądź sześciu umięśnionych chłopców, sportowców ze szkolnej drużyny wraz z dziewczynami. Niektóre nie różniły się od siebie niczym. Tylko jedna odcinała się na tle plastikowej gromady. O ile dobrze pamiętam, nazywa się Winter. Jest w moim wieku.
-Ja pierdole, jaka do dupy impreza!- obok mnie na kłodzie usiadła owa dziewczyna. Wręczyła mi butelkę taniego wina, a sama zabrała się za kosztowanie whiskey.
-Po hippie stylu zgaduję, że nie lubisz za mocnych trunków-  podsunęła mi swoją butelkę Jack'a Daniels'a pod nos. Z chęcią wypiłam łyk, po czym zwróciłam trunek nowo poznanej koleżance.
-Dzięki, wystarczy mi wino- odpieczętowałam szkło. W ustach poczułam słodki smak wiśni. Dawno tego nie piłam. Na imprezach, jedynych na jakie chodzę wódka i piwo leją się litrami, natomiast nigdy nie wino. Cieszę się, że choć jedna osoba pomyślała o pełnym zaopatrzeniu. Mimo, iż jest to jedynie biwak w lesie. 
-Skąd ty się tu wzięłaś?- zapytała znienacka, po czym zalała się falą śmiechu. -Sorry, nie chcę być nie miła. Po prostu ciekawi mnie, co taka hipiska robi z tymi pustymi pasztetami- tym razem to ja zachichotałam. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Chyba z czasem ją polubię. 
-Chodzę do klasy z tymi dziewczynami- wskazałam palcem na świtę Sienny. Jej przyjaciółki, z widocznym zainteresowaniem podziwiały umięśnienie kolegów, a sama organizatorka zalecała się do Cliffa. Widząc tą sytuację poczułam dziwne ukłucie. Wszystkie mięśnie ciała się napięły, a dłonie próbowały zmiażdżyć przedmiot w moich rękach. Lekko podenerwowana upiłam trochę wina... dopóki butelka nie została opróżniona do końca.
-Ruda nadepnęła Ci na odcisk, co?- Winter zamieniła puste szkło w moich rekach na kolejne. Od razu napiłam się, odruchowo się krzywiąc.- Sorry, mam jedynie whiskey. 
-Tak na prawdę nie zostałam zaproszona na ognisko...Sienna zaprosiła Cliff'a,- kiwnęłam głową w stronę długowłosego- a ja jestem jego kulą u nogi. - dziewczyna ponownie się zaśmiała. Dosyć ciekawa reakcja na moje z lekka upokarzające wyznanie. Nikt nie lubi być pominięty. Bycie piątym kołem u wozu nie jest przyjemne.
-Mnie też te idiotki tu nie zaprosiły- spojrzałam na nią zdziwiona.- Mattias jest moim bratem, a ja jego przyzwoitką. Tak to bywa, jak ludziom rodzą się bliźniaki.
-Masz brata bliźniaka?- rzuciłam z lekką fascynacją. Nie są do siebie podobni ani trochę.-Ale...ty nie chodzisz do naszej szkoły.
-No...nie. Chodziłam do szkoły z internatem, ale z niej wyleciałam. W zeszłym tygodniu wróciłam, więc niedługo będę musiała łazić do waszej budy- szokujące. Brat-sportowiec, siostra-rozrabiara. Minutę później podszedł do nas zadowolony basista- ciekawe z czego.
-Przepraszam,ale...
-Nie tłumacz się- przerwałam wypowiedź Cliff'a w pół zdania. Ukucnął przede mną, ujął moje dłonie. Instynktownie odwróciłam głowę. Moje spojrzenie spoczęło na Winter, która znalazła kolejny powód do podśmiewania się.
-Nie bądź tulipanem. Nie do twarzy Ci w wazonie własnych łez- ujął mój podbródek, obrócił w swoją stronę, abym spojrzała mu w oczy. Nie wytrzymałam powagi, zachichotałam, czym oboje zawtórowali.-Będziesz ze mną w parze podczas gry w podchody?- nawinął końce moich włosów na swoje palce, pociągnął za nie. Poczułam lekki ból skóry głowy, ale zanim się zorientowałam, nasze usta złączyły się w pocałunku.-Proszę?
__________________________________________


KIRK
__________________________________________

 Pojechałem do Hope. Na szczęście grałem niegdyś w jej ogrodzie, więc nie miałem większego problemu z dotarciem do celu. Wcześniej skoczyłem do sklepu po butelkę wódki- na przełamanie lodów.
 Dziwnie się czuję siedząc w domu dziewczyny kumpla. Zwłaszcza, że po wadliwym dniu trzeźwości to ja odwiozłem ją do domu. Dobrze pamiętam, jaka była roztrzęsiona, ale zarazem spokojna. Jakby wiedziała, że kłótnia kochanków kiedyś nastąpi. Nie chcę jej osądzać, ale ciekawi mnie, jak było na prawdę. Zdradziła Larsa? Jeśli tak to z kim? 

-Rozlewaj- postawiła przede mną na szklanym stoliku dwa kieliszki. Odkręciłem butelkę i polałem wódki. Dziewczyna szybkim ruchem chwyciła pięćdziesiątkę i wypiła głębszego.
-Jeszcze- usłuchałem polecenia blondynki. Następnie sam upiłem mocnego trunku, po czym zdecydowałem, że czas zacząć rozmowę- niezręczną zapewne dla nas obojga.
-Nie jestem tu bezinteresownie.- rozpocząłem trochę niezgrabnie.
-Lars Cię przysłał? Sam nie potrafi mnie rzucić?- popatrzyłem na nią osłupiały. Ona czeka, aż Ulrich z nią zerwie? Nie rozumiem tego, albo jestem idiotą. 
-Nie o to chodzi. Przyleciała jego mama i chce, żebyś pojawiła się jutro na obiedzie. Nie wie o waszej...sytuacji.- wypiłem kolejny kieliszek alkoholu, a dokładniej trzy pod rząd. 
-Na którą mam przyjść?- zakrztusiłem się z wrażenia. Nie spodziewałem się, że aż tak dobrze mi pójdzie. Powiedziałem ledwo jedno zdanie i już? Nie musiałem jej namawiać, przekonywać. Jestem w szoku. 
-Lars będzie Ci wdzięczny.
-Nie robię tego dla niego, tylko dla jego mamy. Bardzo lubię tę kobietę- podniosła się z kanapy. Wyniosła pustą butelkę jak i kieliszki. Po chwili wróciła z dwiema szklankami i butelką Bourbon'u.- Zgaduję po twoim spojrzeniu, że chcesz zapytać o zdradę?- bez wahania przytaknąłem, po czym spuściłem głowę w dół. Nie wypada wtrącać się w prywatne sprawy. Zwłaszcza, że znamy się bardzo krótko.
-Nie musisz mówić. Jestem pewny, że to...
-San Francisco, koncert Exodus. Obskurna toaleta. Facet nazywał się Nikki. Jakiś niewydarzony glam.
-Ja pierdole! Z tym chujem?!- zerwałem się z fotela jak poparzony. Byłem pewien, że nie oddała się innemu! Tylko ten jeden osobnik przychodzi mi na myśl. Jeśli Lars się dowie... obedrze ze skóry i Hope i Sixx'a.- Powiesz mu?
-A ty?- zerknęła na mnie swoim kocim spojrzeniem. Chyba ze mną nie flirtuje? Mimo wszystko chcę jeszcze pożyć. 
-Nie, to nie moja sprawa.
-I tak niech zostanie. Jeszcze Bourbon'u?- podniosła się z miejsca. Przemknęła obok mnie subtelnie, napełniła moją szklankę. Usiadła mi na kolanach, jednocześnie pochłaniając zawartość obu kubków.- Co chcesz teraz robić?- pogłaskała mnie po głowie, następnie ugryzła w ucho. Jej zachowanie nie wróży nic dobrego, a ja jestem jedynie facetem. Nikt nie może zbyt wiele ode mnie wymagać. Jedynie ja sam i najwyraźniej teraz ta dama. 
__________________________________________


RANDI
__________________________________________

 Dobieranie par na podchody było męczące i mało skuteczne. Każdy chciał być z kim innym w drużynie. Nikt nie był zadowolony z proponowanych zestawień. Nie mogąc dojść do porozumienia organizatorka stwierdziła, że zabawa w ''7 minut w lesie'' będzie o wiele lepsza, każdego zadowoli. Nie myliła się. Wszyscy z entuzjazmem na to przystali. Usiedliśmy ponownie wokół ogniska. Sienna kręciła pustą butelką po winie, a reszta musiała się dostosować. Na pierwszy ogień w krzaki udał się Noah z Ruby, która według obserwacji Winter jest nim zainteresowana na zabój. Po niecałej minucie dobiegły nas piski jak i próba uciszenia ich. Nie odeszli zbyt daleko. Gdy wypadnie moja kolej będę przygotowana na to, aby wybrać się bardziej w głąb lasu.
 W następnej kolejce poszła Sienna z James'em. U nich było strasznie cicho. Nie dosłyszałam chociażby szeptu czy szumu liści. Natomiast Yvonne.. przez chwilę bałam się, że rozszarpie rudowłosą, gdy ta z uśmiechem na twarzy przyprowadziła za rękę James'a, obok którego usiadła. Położyła mu rękę na udzie, bardzo blisko krocza, po czym drugą kontynuowała kręcenie butelką. Ta noc nie może obyć się bez żadnego spięcia.
__________________________________________




  James się opił .-. świętuje ferie razem z Dave'em, który... gdzieś jest, ale gdzie, tego nie wie nikt. Wraz z moimi pijanymi chłopcami ślemy pozdrowienia do Evie, z którą pękamy ze śmiechu na ask'u.
 Mówiąc o  rozdziale: Miałam piękny plan, aby opisać w dziewiątce całe biwakowanie jak i obiad u Lars'a. Jednak stwierdziłam, że trochę was pomęczę. (Nie)przepraszam i miłego czytania :*


16 komentarzy:

  1. Dobra zaczynamy.
    Ta ruda małpa mnie denerwuje i nie chodzi mi o Dave'a. Raz jeden raz drugi. Jak samolot od jednego lądowiska do drugiego. Tylko w jednym już awaria i zajęte.m( Ev brawa za metafory brawa -.-). Jadąc dalej. Hope zatkała Kirka tym, że puściła si3 z Nikki'm. Niby racja lepszego nie było? Tylko miotła? Tak wiem wówczas jeszcze nią nie był. Okeyy... Lars bierze od tyłu Kirka O.o. Ja mówie, że gwałciciel!.
    A teraz to zabawniejsze. Siedem minut w lesie . Umarłam xD po siedmiu minutach łóżku.... I rozciągnięte usta James'a i Kirk'a teraz ja się nauczyłam tak . Nadine naucz się tak i będziemy chodzić z takimi zajebistymi uśmiechami...
    No! Pierdolnełam pikny komentarz :D i dzię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STOPP!!! To nie koniec!!
      Dziękuje za pozdrowienia ;* i ty również masz od uczestników naszej imprezy

      Usuń
    2. Haha, dziękuję za komentarz :) Bardzo mi się podoba, dziękuję ;) Dzięki tym pięknym porównaniom i twoim opiniom nauczyłam się tego szerokiego uśmiechu! Teraz możemy paradować tak z naszymi chłopcami xd Padłam i nie wstałam ''Ta ruda małpa mnie denerwuje i nie chodzi mi o Dave'a''. Co do Hope- ona nawet nie wie kim jest Sixx. Dla niej to przypadkowy facet z klubu, tylko Kirk to skojarzył xd. No i rzeczywiście, gdyby Hope wiedziała o jego pracy miotły, ta scena nie miałaby miejsca xd
      Dziękuję :* Następnym razem i ja dotrę na imprezę!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, w końcu zdałam wszystkie egzaminy!!! :D Dziś był ostatni i idę sobie zrobić kolejny tatuaż w nagrodę :D Lars, pizdo idziesz? >Boję się igieł< Ale z ciebie luj .... nie ważne, ważne że Nadine dodała nowy rozdział a my spokojnie możemy się nim radować i pierdolnąć nasz zjebany komentarz. Lars chodź :)
    (Eeee, Kirk myje włosy wodą po pierogach ... o.O ... Muszę z nim porozmawiać i powiedzieć, mu że to nie odżywka.) SIUSIAK :P Przepraszam, ale mnie to dalej bawi ... już spokój ... xD
    Biedna Randi, wydaje się taka skwaszona .... nie dziwię się, perspektywa spędzania czasu z kimś, za kim się delikatnie mówiąc nie przepada, może być dobijająca. W dodatku dalej nie wie co Cliffa pchnęło do tego, żeby się zgodził tam iść. Dobrze, że Yvonne się z nimi zabierze.
    Kirk! Jest Kirk. I od razu przyznaję mu rację. Lars - nie mówię, że w ogóle - ale przynajmniej w Twoim opowiadaniu Nadine - to taki jaskiniowiec :P Taki cholerny egocentryk, ale to dobrze - to znaczy uważam, że bardzo fajnie wykreowałaś postać naszego małego kolegi z Danii - nawet jeśli Lars nie jest w rzeczywistości aż takim ciulem, to w tym jak go tu opisujesz musi być cholernie dużo prawdy ;) Dobrze, że Kirk mu objaśnił dobitnie jak to wygląda z jego perspektywy. Do Larsa właśnie tak trzeba przemawiać - prosto i dobitnie. I jeszcze siedzi tam ten mój kudłaty kudłatek i ogląda horrory o zombiakach :P <3 Ja uwielbiam te pasję Kirka do horrorów (dlatego, że sama mam fiksację na tym punkcie :P No powiedz Lars, czy nie byłabym z Kirkiem zajebistą parą? Zobacz, oboje kochamy metal i horrory ... >To już nie chcesz być parą ze mną?< Co? Z tobą? .... Sorry nie ...) Wracamy ... Ha, ha :P Ten motyw jak Lars dusi Kirka - taki emocjonalny :P (Dwa zjeby, jak Boga kocham :P) To co? Oni tam wszyscy lecą na tę "leśną imprezę" (piękne to)? - Jeszcze takie wtrącenie ... Kirk to chyba zawsze robił za taki bufor zarówno dla Larsa jak i Jamesa, nawet jak się pożarli przy St. Anger to starał się ich pogodzić i pozbierać do kupy - to na prawdę dobry kumpel.
    Tadam. Jesteśmy na biwaku. Powtarzam się, ale ta Randi to na prawdę taka biedna teraz. Dalej nie rozumiem zamiarów Cliffa. Dlaczego? On niby nic nie robi, stara się być miły i użyteczny - pomaga tej cholernej rudej pipie, bo tak wypada. Super, że Winter się tam znalazła - mam nadzieję, że będzie się pojawiać bo strasznie mi się spodobała.
    No i Kirk oczywiście "dobry samarytanin". Wiedziałam, że ta wódka i burbon to słaby pomysł :P Hope - ładnie, że pojawi się na obiedzie dla mamy Larsa, ale nie iem czy taki gest dobroci z jej strony ma sens. Oni się już nie zejdą - przynajmniej ja to tak widzę. Tym bardziej, że Hope właśnie przyznała się Kirkowi że zdradziła Larsa z Nikkim. (Wcale nie jest fajnie wiedzieć takie rzeczy - wspólczuję Kirkowi, że będzie to musiał trzymać w sekrecie) ... a teraz jeszcze dziwne podchody Hope na koniec :P No czemu przerwałaś w tym momencie!!! :P Zaraz skisnę jak się nie dowiem co tam się wydarzyło dalej ... zdziwię się jak Kirk coś tego ... on jest świetnym kumplem ... ni rób tego Larsowi, nie Ty Kirk, nie Ty ... choć swoją drogą, Hope wydaje się być bardzo przekonująca ...
    Wracamy do lasu .... a tam grają w butelkę :P No prawie. I znowu to zrobiłaś Nadine, znowu urywasz w najciekawszym momencie ;)
    Rozdział był kapitalny, cieszę się że mogłam odreagować po egzaminacyjnych stresach czytając coś od Ciebie. Teraz będę spać pewnie ze 20 godzin ... ;) A może nie? ...
    W każdym razie - świetnie się czytało, pozdrawiamy:
    ~N&L

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SIUSIAK WSZYSTKIM <3!( gdy tylko z kimś rozmawiałam, w pewnym momencie na moje usta zawsze pchał się ten ''siusiak''xd) Dziękuję za ten piękny komentarz <3! Gratuluję z egzaminami :D Ja niestety nie miałam tyle szczęścia i zjebałam pierwszą kwalifikację x.x Jednak i tak nie mam zamiaru iść w owym zawodzie, więc nieduża strata xd Przechodząc do rozdziału- wciągnęłam się w to pisanie, miałam zamiar zamieścić w tym rozdziale wszystko, ale... lubię urywać w takich momentach xd Z mojej perspektywy to zabawne i w między czasie mam czas obmyślać dalszą strategię xd Ogólnie nie miałam planu i włączać w to opowiadanie perspektywy Kirka, z zespołu miał być tylko James. Jednak on mi idealnie pasuje ;) Jest takim trochę obserwatorem i zapycha te wszystkie luki, jakie powstają między głównymi wątkami. Bardzo dobrze mi się z nim pracuje ^^. Oczywiście, już na samym wstępie zdradzę tajemnicę- między Kirk'iem a Hope do niczego nie dojdzie! Broń Boże! Jednak chciałam to jakoś niespokojnie zakończyć. Zwłaszcza, że postać dziewczyny została stworzona jako wredna suka, co nie wyszło. Dlatego też zdecydowałam się na wprowadzenie Sienny. Co do Winter, nie było mowy, żeby jej nie zamieścić xd Od dłuższego czasu ta bohaterka chodziła mi po głowie, ale nie wiedziałam, jak ją wkręcić. Biwak mi w tym pomógł. Jeśli chodzi o Cliff'a... w następnym rozdziale ujawni swoje ukryte zamiary xd Mam nadzieję, że dla każdego satysfakcjonujące xd.
      Jeszcze raz dziękuję za cudowny komentarz ;) Baaardzo mi miło. Uwielbiam was u siebie gościć ^^ Mam nadzieję, że z okazji zakończonych egzaminów ty również coś naskrobiesz :D Ja tu cierpię katusze czekając na kolejny rozdział xd Dave i James tak samo. Mam nadzieję, że do zobaczenia u was :*

      Usuń
  4. Hej, hej, hej!
    Jestem kompletnie zauroczona tym rozdziałem. Jest taki no... no ojej. Nie umiem. ;-;
    Randi, moja ulubienica, uwielbiam jej perspektywy. Są takie urocze, może lekko niewinne. Widać, że dziewczę nie czuje tego towarzystwa. :/ Znam to uczucie. No ale jest Winter! W sumie to za bardzo jej jakoś nie polubiłam, ale nie jest na poziomie "nie cierpię tej postaci, ojaniemoge". XD
    Coś czuję, że nasza mała hipiska się zakochała. *cieszy* No i Cliffy! No Cliff, no. To się wyraża samo przez się.
    (A teraz si przyczepie, zabrakło chyba jednego słówka, chyba, że coś pomyliłam. XD "[...]nawinął końce moich włosów na swoje, pociągnął za nie.")
    Naah, Hope podbija do Kirka? Nie, nie, nie, bo jeszcze cos z tego wyjdzie i nam go zrani. D: Lepiej nie, niech to bedzie jeden raz.
    No i kończysz w takim momencie! Szybko, kolejny! ;-;
    Dużo weny życzę i pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Bardzo mi miło ^^ Cieszę się, że rozdział się spodobał. Ja również jestem z niego zadowolona, co nieczęsto się zdarza xd Tak, zapomniałam o ''palcach''. Dave był taki głodny, że je odgryzł Cliff'owi w tym zdaniu xd. Jeśli chodzi o Kirk'a- Hope go nie zrani, ale mam pomysł na jego relacje damsko-męskie z... to się okaże. Mam pewien plan, ale zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
      Bardzo dziękuję za komentarz ;3

      Usuń
  5. Cześć!
    Zapraszamy Cię do nas.
    Jest to blog z opowiadaniem o tematyce Gunsowej, nie jest on jednak taki jak wszystkie inne. Czemu? Dowiedz się sama.
    Przepraszam bardzo za paskudny spam, no ale jak to mawiają reklama dźwignią handlu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiasz ten komentarz już drugi raz x.x Na przyszłość proszę o mniej takich reklam, gdyż za pierwszym razem zrozumiałam ;)

      Usuń
  6. Cześć Nadine! W końcu się u Ciebie pojawiłam. Czekałam na ten rozdział, naprawdę. Hehe, doczekałam się! :D Ten głupi biwak mnie korcił, wiesz? Bo nie wiedziałam, czy Cliff ogarnie temat i nic nie zrobi z tą... Jak jej tam? Zapomniałam, a nie chce mi się wracać do góry... Chodzi mi, oczywiście, o tę rudą dziewoję. Siennę! O, Sienna! Ale zaraz, zaraz... Dojdziemy do tego w swoim czasie :)
    Biedna Randi! Moje małe, słodkie, niewinne, delikatne złotko! Jejku, jak ja jej współczuję - tylko dlatego, że po części utożsamiam się z nią w takich sytuacjach, haha. Nie no, ale serio. Sama mam problem z takimi, delikatnie mówiąc, wkurzającymi osobami, które otaczają mnie wszędzie! Mała wioseczka robi swoje, niestety! Ale... Whatever. Co tam ja, ale Randi. Pomijan już fakt, że musi spędzać czas z tymi półgłówkami, ale ona nadal nie wie, dlaczego Cliff postanowił się tam wybrać. Stawiam na trzy wyjścia: a) chciał sprawić, żeby była zazdrosna b) chciał pokazać jej, że nawet w najgorszych ludziach drzemie dobro i c) (i to podsunęła mi na myśl zabawa "7 minut w lesie") chciał ją po prostu przelecieć. O! I teraz znalazłam jeszcze jedno wytłumaczenie: d) chciał, by Randi zobaczyła, że on ją kocha najbardziej na świecie etc. Ech... Co nie zmienia faktu, że ciągle czekam i nie wiem o co chodzi. Doprowadza mnie to do szału. XD Tak w ogóle... Oni razem są tacy uroczy i... mhgdjdgdkshsydh - moja reakcja na pocałunek c: Ale dobrze, że Yvonne z nimi pojechała i James! A Winter przypomina mi taką Katie z Wybranych, chociaż w tym przypadku to powinna być raczej Sienna. Ogólnie Winter chuba coś knuje. Tak jej dawała ten alkohol... Może ona chce zdobyć Cliffa!? Nadine, mam obsesję...
    Mówiłam Ci już, że Hope nie znoszę. Ale dzisiaj poziom mojej nienawiści do tej dzieeczyny wzrosła dqukrotnie! Aż mylę literki. Chuj z Nikkim. Kto nie oparłby się Sixxowi!? Hehe xD Ale. Jak. Ona. Może podbijać. Do Kirka!? Ja się pytam. No, niby na niego też powinnam być zła. Ale za bardzo go lubię. Matko, boję się, co przyniosą nowe rozdziały.
    Cóż... Jak zwykle świetnie! Czekam na kolejnyvi pozdrawiam!
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cieszę się, że mam okazję czytać twój komentarz ;) Dziękuję za te słowa, na prawdę :) Masz ciekawe rozwiązania, jeśli chodzi o sytuacje w lesie. W gruncie rzeczy w każdej z tych teorii jest trochę prawdy. I to nie fair xd Odkryłaś jeden z moich zamiarów, ale nie zdradzę który xdd Winter nie będzie negatywną postacią, aczkolwiek na pewno namiesza. Nie wiem jak bardzo, ale wkrótce się okażę ;)
      Bardzo dziękuję za ten ładny komentarz. Od razu robi się miło :) Dziękuję, dziękuje, czekam na twój rozdział :*

      Usuń
  7. PRZECZYTAŁAM!

    muszę powiedzieć, że jeszcze trochę musisz popracować, ale jest ok, mi się podoba :) z każdym rozdziałem będzie coraz lepiej. według mnie mogłabyś ograniczyć trochę wulgaryzmy, tak to nie mam się o co doczepić :)

    JAK. JA. NIENAWIDZĘ. YVONNE. w prologu myślałam sobie, jaką będzie fajną dziewczyną, na pewno ją polubię, a już w pierwszym rozdziale ją znienawidziłam. i nic się przez resztę nie zmieniło. to jej bycie "bad girl" jest momentami tak sztuczne, że brak słów. taki pozer z niej według mnie. i jeszcze ta cała sytuacja z Dave'em i Jamesem... nawet nie wiem jak to określić. Dave ją zdradza, ćpa, jest potworem, ale nie jest ćpunem, chłopcy są okropni, bo wyrzucili go z zespołu, ale ona nie jest okropna i nie jest dziwką, mimo że chlała i miziała się z chłopakiem w pokoju Larsa. James mimo że stanął w jej obronie, kiedy Dave ją zdradzał, zależy mu jakoś na niej, to też chuj i skurwiel, jest okropny, nie kocha go, nie chce go znać, ale ma przeokropny ból dupy, bo był z Sienną w lesie. nie rozumiem jej w ogóle, James i Dave powinni ją kopnąć w dupę.

    ale bardzo polubiłam Hope, mimo, że to też szmata. jednak ma w sobie taki pazur, nie jest to takie sztuczne jak u Yvonne. jestem ciekawa jak potoczy się sprawa z Larsem. nie chcę, żeby się rozstali, bo fajnie się uzupełniają. Lars też jest tutaj tak agresywnie przedstawiony, pasują do siebie!

    Randi jest bardzo fajnie wykreowaną postacią, czytałam sporo blogów, ale jeszcze nie spotkałam się z taką bohaterką. i teraz też mam dylemat - chcę, żeby jej wyszło z Cliffem, bo pasują do siebie jak nikt inny, a z drugiej - chciałabym wiedzieć, jak wyglądałaby sprawa z Gary'm, bo to też mnie zaciekawiło. zrobisz jeszcze jakiś wątek między nimi? powiedz, że tak.

    no i mój najukochańszy bohater... jak zawsze skurwiel. Dave Mustaine. z jednej strony, szkoda go, ma problemy, wyrzucili go z zespołu, a z drugiej... zasłużył na takie traktowanie, sam traktuje wszystkich jak gówno. rzadko się pojawia, mam nadzieję, że nie zniknie całkowicie i coś jeszcze rozkręcisz... o, możesz mu znaleźć dziewczynę, Patty :')))

    dobra, kończę, informuj mnie o nowych rozdziałach, życzę dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :D Miło mi widzieć nową osobę, bardzo mnie to cieszy. Zwłaszcza, że ktoś oprócz mnie pała miłością do Mustaine'a xD Mimo, że za czasu młodu był cholernym dupkiem, pierwsza muzyczna miłość nigdy nie rdzewieje xd Dziękuję za uwagi. Wulgaryzmy z czasem ustąpią. Ja sama na co dzień nie używam takich słów, jedynie przy pisaniu rozdziałów, gdyż moim zdaniem daje to trochę pikanterii czy napięcia przy niektórych sytuacjach. Czasem przekleństwa nie da się zastąpić pięknymi słowami ;). Yvonne miała być główną bohaterką moich powiadań, jak i motywem przewodnim miał być Megadeth, ale już przy prologu moje plany się zmieniły. Yvonne- celowo ma taką nijaką osobowość, jest zaprzeczeniem wszystkiego co mówi. Mam plan co do wyjaśnienia jej osobowości, jednak nie wiem czy zdołam go wprowadzić. Zobaczymy. Hope- również uważam, ze się razem z Larsem uzupełniają, ale nie obiecuję kontynuacji związku. W tym temacie znowu mam plan, który zapewne i tak ulegnie diametralnej zmianie. Randi- strasznie mi miło o niej czytać. Początkowo miała być poboczną, niewiele wnoszącą postacią. Nie sądziłam, że tak dobrze się przyjmie ;) Jest mi miło, że wszyscy ją lubią. Odpowiadając na to pytanie: wątek z Gary'ym będzie kontynuowany. Bardzo mi zależy na jego postaci mimo, iż nieczęsto się pojawia. Jak wspominałam na początku- kocham Mustaine'a, co jest absurdalne xd Uwielbiać takiego... no, przynajmniej w komentarzach nie będę się wyrażać xd Nie mogłabym z niego całkowicie zrezygnować! Na razie będzie o nim cicho, ale pojawi się. Mam nadzieję, że z wielkim hukiem.
      Jeszcze raz dziękuję :) Bardzo mi miło <3

      Usuń
  8. Przybyłam.
    "Pewnie jest pusta jak butelka po piwie"- James, rozwaliłeś system, skarbie!
    "Facet nazywał się Nikki.Jakiś niewydarzony glam"- hahahahahahaha, biorąc pod uwagę natapirowany łeb Nikkiego, całą jego postać w łaszkach i łańcuszkach, makijaż na ryjcu, uwzględniajac to, że pewnie był naćpany, najarany i schlany i jego chęć ruchania to można go nazwać niewydarzonym glamem. I tak go kocham.
    No, Kirk, Kirk, ty uważaj, bo jak przypadkiem przelecisz Hope...to będziesz miał mały problem. A właściwie mały, DUŃSKI problem.
    I nowa bohaterka- Winter. Ciekawa.
    Ta ruda suka mnie denerwuje. Cliff ma być z Randi. Nie ma chuja, on ma z nią być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :D Z Hope nie do końca mi wyszło, więc miałam nadzieję, że przynajmniej Sienny nikt nie polubi- udało się ;) Z pewnością namąci, nie ma innej opcji. Co do związku Cliff&Randi- rozkaz to rozkaz xd Zobaczymy,czy coś z tego wyjdzie ;)

      Usuń