niedziela, 8 lutego 2015

X

__________________________________________

RANDI
__________________________________________

 Minęło wiele czasu od rozpoczęcia zabawy. Każdy chodził z każdym do lasu, który okrył tajemnicą czynności, jakie miały w nim miejsce. Wszyscy zdążyli się upić jak i lepiej poznać. James bez skrępowania pił, rozmawiał, wygłupiał się z nieznanymi mi dotąd chłopakami. Jak absurdalna może wydawać się więź Hetfield'a z moimi kolegami z klasy, których nawet ja sama nie znam?
 Yvonne dźgnęła moją talię, aby przywrócić mnie do rzeczywistości. Ostatnimi czasy bardzo lubię rozmyślać, wyłączać się z otaczającego mnie świata. Lubię być sama ze swoimi myślami, nieobciążona towarzystwem obcych ludzi. Cieszę się, że Yv zdecydowała się wybrać z nami na ten biwak. Razem z Winter stanowimy zgrane trio. Mimo, iż się na to nie zanosiło, bardzo dobrze się bawię, nawet bez obecności Cliff'a, który co chwila wędrował w głąb zarośli z najprzeróżniejszymi dziewczynami. Za trzecim razem-nie liczę tego, po prostu zgaduję- jego los padł na James'a. Obaj roześmiani chłopcy pobiegli wypełnić swoje zadanie. Schowali się dosyć blisko, dzięki czemu mogli imitować najprzeróżniejsze dźwięki, które dobiegały naszych uszu. 
-Randi! Po raz pierwszy dzisiejszego wieczora! Uhuhu!- krzyknęła Sienna, gdy butelka pokazała na mnie. To prawda, że nie miałam okazji zawędrować z nikim w ciemności. Nie zależało mi na tym. Jedyne, co chciałam, to pozbyć się nieznośnego uczucia, które mi ciążyło. Nie wiem jak to nazwać, bynajmniej nie zazdrością. Nigdy czegoś takiego nie odczuwałam, więc nie wiem jak się zachować. W zgodzie ze swoją naturą muszę być spokojna.
 Rudowłosa ponownie zakręciła szkłem. Po kilku obrotach szyja naczynia zatrzymała się przed obliczem Matthias'a- brata Winter. Spojrzałam, lekko speszona na dziewczynę, która siedziała obok mnie. Ta odpowiedziała szerokim uśmiechem i podniesionymi kciukami w górę. 
-Ktoś się zezłościł- nim wstałam, Yvonne wskazała palcem na Burton'a. Chłopak wlepił we mnie surowe spojrzenie. Nie wiem, co chodziło mu po głowie. Wydawał się zamyślony, jakby nieobecny. Jednak nie moim zadaniem było przejmowanie się tym. Miałam iść do lasu z nowym kolegą i miło spędzić czas, jakim jest wyznaczone siedem minut.
 Wstałam, otrzepałam się z fragmentów kory, jaka się do mnie przyczepiła. Wygładziłam sukienkę, po czym ruszyłam za chłopakiem. W niedługim czasie pogrążyliśmy się w mroku. Gdy uznaliśmy, że jesteśmy wystarczająco daleko od obozowiska, zatrzymaliśmy się. Matthias usiadł na ziemi, a ja wzięłam z niego przykład.
-Wiesz, że nie musimy się całować, prawda?- zapytał uprzejmie jak na szesnastolatka. Chłopcy w tym wieku są zazwyczaj nieokrzesani. Bynajmniej Ci, z którymi mam lekcję, a on się do tej grupy zalicza. Na wielu przedmiotach się wydurnia, razem z kolegami próbują zwrócić na siebie uwagę i tak zainteresowanych nimi dziewczyn.- Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji porozmawiać. Zawsze zastanawiałem się nad tym, jaka jesteś. Wyróżniasz się. Jesteś taka... nawet nie wiem jakich słów użyć, aby nie wyjść na głupka. Chodzi mi o to, że w porównaniu z innymi nie starasz się nikomu imponować, nie przejmujesz się wyglądem, co wkurza wiele lasek. One się pindrzą godzinami, a ty zakładasz jedynie prostą sukienkę i wszystkich podniecasz. Raz moja dziewczyna, teraz już była, chciała...- słowotok chłopaka został ujarzmiony przez pocałunek. Spanikowałam. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Nie rozmawiam z wieloma osobami, szczególnie na tak błahe tematy. 
 Chłopak nie czekał na zaproszenie, szybko odnalazł się w sytuacji. Ułożył mnie na trawie górując nade mną. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się bardziej zachłanne, mocniejsze. Zawiesiłam ręce na szyi Matthias'a, który nie czekał na zaproszenie, aby włożyć dłoń pod spód mojej kusej sukienki. Zepchnęłam z siebie chłopaka, oboje powróciliśmy do pozycji siedzących. Po poprawieniu ubrania zaczęłam się śmiać.
-Co się śmieszy?- zapytał, najwyraźniej zaciekawiony moim niewyjaśnionym wybuchem.
-Jeszcze nie tak dawno bez wahania uprawiałabym z Tobą seks- chłopak zakaszlał, pewnie speszony moim wyznaniem. Nie miałam zamiaru wprowadzić go w zakłopotanie. Czyżby to był dla niego temat tabu?-Gdy zacząłeś dotykać mojej nagiej skóry... pomyślałam o chłopaku, z którym tu przyjechałam- zakończyłam zdanie kolejną salwą śmiechu.
 Dla mnie jest to nowa i zarazem zabawna sytuacja. Moje serce zaczynać bawić się we wszystko, w co nie wierzę. Zawsze chciałam żyć wolną miłością, nie zobowiązywać się do niczego. Nie lubię ograniczeń. Tymczasem ledwo co zaczęłam korzystać z życia, a już ktoś burzy te postanowienia. Nie jest to dobre. Muszę się tego wyzbyć, bądź przeboleć. Nigdy nie cierpiałam, więc odmiana dobrze mi zrobi. 
-Co wy tu odwalacie?- niezręczną ciszę przerwało nagłe przybycie Yvonne.
-A ty?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 
-Wasze siedem minut przerodziło się w dwadzieścia. Ta ruda małpa coraz bardziej przymilała się do wstawionego Het'a, więc postanowiłam was poszukać. Cholernie daleko się zaszyliście.- usiadła obok mnie.-Nie mam zamiaru tam wracać.
-Prędzej puścisz pawia, co?- wtrącił swoje trzy grosze Matthias. Przez te kilkadziesiąt minut nie miałam okazji z nim porozmawiać poza wymienieniem niezręcznych zdań. Natomiast dosyć dobrze zapoznałam się z jego językiem.
-Żebyś wiedział. Suka podwala się do każdego faceta. Nie wiem jak dziewczyny twoich kolegów wytrzymują- chłopak zaśmiał się pod nosem. Nie widziałam, ale usłyszałam, że podniósł się z ziemi, otrzepał ubranie. Podał nam obu dłonie i podciągnął do góry.
-Drogie Panie, niestety musimy wracać. No chyba, że macie ochotę na trójkąt?- po tym zapytaniu sam zaczął skręcać się ze śmiechu. My nie pozostałyśmy dłużne.
 Chwilę zajęło nam uspokojenie się, przywrócenie spokoju. Gdy nam to się udało, powróciliśmy do ogniska, gdzie od czasu do czasu spoglądając na siebie parskaliśmy na samo wspomnienie. 
__________________________________________

KIRK
__________________________________________

 Przygotowałem się na pocałunek dziewczyny, ale ta po krótkim wyśmianiu mnie zeszła z moich kolan. Usiadła obok, po czym ujęła moją dłoń. 
-Nie będę Cię pieprzyć- spojrzała mi w oczy, na co ja spuściłem wzrok. Zachowałem się jak idiota. Bez wahania chciałem przelecieć dziewczynę kumpla.-Jesteś dobry kumplem, aż za- napełniła obie szklanki resztką bourbon'u, podała mi jedną. Pochłonąłem zawartość. Trunek pomógł mi odrobinę ochłonąć. Nie ważne co chciałem, najważniejsze, że do niczego nie doszło. Przez chwilę miałem ochotę udusić Hope gołymi rękami za to, że próbowała mnie podpuścić. 
-Ha ha! Zajebiście śmieszne- odparłem dość ponuro. W moim głosie dosłyszalna była złość.-Nie spóźnij się na obiad.- dźwignąłem się z fotela. Zarzuciłem kurtkę na ramiona, następnie  kierując się do wyjścia.
-Pod warunkiem, że ty tez tam będziesz- gwałtownie się odwróciłem, a moja szczęka znacznie opadła w dół. Zamurowało mnie. Nie wiedziałem nawet co odpowiedzieć.
-Spokojnie, ogierze- dziewczyna odchyliła głowę do tyłu, głośno westchnęła- Chcę, żebyś tam był w razie, gdyby Lars chciał mnie zabić. Sama sobie nie poradzę- wbiła we mnie smutne, duże oczy. Nie, tylko nie ten chwyt.
-Dobra-mimo, iż miałem odmówić, moje usta zadecydowały inaczej. Dlaczego kurwa muszę się ładować w sytuacje, w które nawet nie jestem zamieszany? 
__________________________________________

RANDI
__________________________________________

 Od rozpoczęcia gry minęło sporo czasu. Zapadła głęboka, ciemna noc. Swoje twarze ledwie dostrzegaliśmy przy blasku ogniska. Nikt nie chciał zaniechać zabawy. Każdy planował iść do lasu więcej niż cztery razy. Butelka kręciła się nieustannie, co chwila wskazując to nowe pary. Tym razem padło na James'a i na mnie. Widziałam ulgę na twarzy przyjaciółki. Chociaż raz nie musi się martwić, że któraś z dziewczyn zapragnie wykorzystać Hetfield'a.
 Cała relacja Yv z James'em jest pokręcona. On stara się... nie okazuje tego na żaden sposób, zamyka się w sobie, ale ja wiem, że jego miłość nie zardzewiała. Ona również odwzajemnia jego uczucia, ale raz ją zranił. Nie jestem zdziwiona, że boi się swoich uczuć, ale one są tak silne, że w pewnym momencie całkowicie ją zniszczą. Mimo swojego twardego charakteru, Yvonne jest wewnętrznie słaba. Jej wola wraz z duchem nie są przygotowane na autodestrukcję. Czasem się boję, że ich ignorancja wspólnej przyszłości sprowadzi na nich nieszczęście. Nie chcą być z nikim innym, ale mimo wzajemnego przyciągania za każdym razem odpychają siebie coraz dalej. Nigdy tego nie zrozumiem. 
 Po krótkim marszu straciliśmy ogień z pola widzenia, więc przystanęliśmy.
-James- zwróciłam się do chłopaka, który odpowiedział mruknięciem. To znaczy, że mnie słucha. Nie błądzi nigdzie myślami-Nie...
-...ona mnie wykończy- przerwał, zanim zdążyłam wyrazić swoje myśli. Starałam się odnaleźć zarysy jego twarzy w ciemnościach, ale na próżno. Jedynie po głosie mogłam wyczuć, że jest blisko.- Raz nam nie wyszło, a teraz... dzieje się z nią coś dziwnego. Pobiłem się z Dave'em. Było mi głupio. Nie dlatego, że się posprzeczaliśmy, ale dlatego, że ona nie potrafiła tego docenić. Jak zwykle, olała mnie. Jak długo mam czekać, aż coś się stanie?- odetchnął z ulgą. Musiał to z siebie wyrzucić. Cieszę się, że to ze mną postanowił porozmawiać, ale z drugiej strony był to jasny wybór. Chłopcy nie za wiele by mu pomogli, jedynie Cliff. Jest głęboki i szczery, wsparłby przyjaciela w trudnych chwilach. 
-Zdradzę Ci coś, czego nie potrafisz dostrzec- mimo braku oświetlenia, poczułam na sobie jego spojrzenie. Wyczekiwał tego, co miałam zamiar powiedzieć.-Ona nigdy nie przestała Cię kochać. Gdy usiłowałeś zeswatać ją z Dave'em, aby poczuć się lepiej, ona była załamana. Złamałeś serce niewinnej nastolatki. Ona Cię kochała... robi to nadal bez względu na to, jakim potworem dla niej kiedyś byłeś- James nic nie odpowiedział. W dalszym ciągu czekał- Przeznaczenie jest zabiegane. Czasami musisz mu pomóc.
-Co to znaczy? Jak?- położył dłonie na moich ramionach. Oparł je tak energicznie, że aż się zachwiałam. Niby jest dorosłym mężczyzną, sam o siebie dba. Niestety nie radzi sobie z uczuciami i bardzo specyficzną kobietą. Starcie, które musi między nimi nastąpić, będzie elektryzujące. Tylko czy któraś ze stron na tym skorzysta? 
-Poczekaj 15 minut, a dostaniesz szansę. Co zrobisz, zależy tylko od Ciebie- nagle przywarł do mojego drobnego ciała. Odwzajemniłam uścisk chłopaka, aby dodać mu pewności siebie.
-I ty masz 16 lat, co?- zaśmiał się, wyraźnie odprężony. Stres ustąpił miejsca spokojowi. 

 Tak jak za pierwszym razem, po dłuższej chwili naszej nieobecności pojawiła się Yvonne. Tym razem z Burton'em, co wpędziło mnie w lekkie osłupienie. Nie spodziewałam się, że będzie nas szukał. Zakładałam, że skoro James odszedł od grupy, Sienna przerzuci swój urok na Cliff'a, a ten nie wyrwie się z jej szponów.
-Ja muszę za potrzebą- rzuciłam wymówkę i nie czekając na przebieg rozmowy zakochanych ruszyłam pędem przed siebie. Po kilku krokach poczułam uścisk na swoim ramieniu.
-Zatrzymaj się, pędziwiatrze- usłyszałam cichy pomruk Cliff'a.
-Powinniśmy odejść jeszcze...-nie zdążyłam dokończyć zdania, gdyż w tym samym czasie chłopak przyciągnął mnie do siebie. Objął w talii, schylił głowę. Nastąpił długi, słodki pocałunek. Po całym ciele rozeszło się gorąco. Nie jestem pewna czy chcę tak się czuć. 
-Jesteśmy wystarczająco daleko. Nie chcesz się chyba zgubić, prawda?- przytaknęłam, ale w zaistniałych ciemnościach Burton nie miał możliwości dostrzeżenia mojego gestu. 
-Czemu chciałeś przyjechać na ognisko? Ze mną?- zapytałam, odsuwając się od chłopaka. Enty raz tego wieczoru usiadłam na ziemi. Pociągnęłam Cliff'a za rękę, aby poszedł w moje ślady. Chwile później siedziałam w jego objęciach, które chroniły mnie przed lekkim chłodem. Bezpieczna przystań.
-A dlaczego nie? Sienna...- walnęłam go delikatnie w brzuch. On natomiast wyśmiał mój odruch zazdrości, na który nie sądziłam, że mnie stać.- Chciałem Cię sprawdzić. 
-Nie rozumiem- odparłam zdezorientowana wieloznaczną odpowiedzią.
-Co do mnie czujesz. Wiem, że znamy się banalnie krótko, ale poddałem się stereotypom i coś poczułem.- przyciągnął mnie bliżej do siebie, z kolei całując mnie po szyi.
-To dlatego pomagałeś Siennie?- tym razem to ja się zaśmiałam. Ujęłam twarz Cliff'a w dłonie, aby zaniechał pieszczot.- Ja nie chcę nic do Ciebie czuć. Nie wierzę w powodzenie związków. Chcę być z wieloma, ale tylko fizycznie.
-Za bardzo przejmujesz się tym, aby nie zdradzić swojej natury. Jako dziecko kwiatów chcesz być wolna. Rozumiem, ale... chcę mieć Cię na własność. 
-Cliff...
-Chcę czuwać nad twoją samotnością. 
-Ej...
-Miłości nie można podzielić na wiele części. Ona jest jedna. Moje uczucia możesz odwzajemnić lubo odrzucić.- próbowałam przerwać chłopakowi jego wywód. Nie podobało mi się to. Mówił piękne i prawdziwe rzeczy, zwłaszcza o mnie. Niestety niepodległy nikomu byt jest dla mnie najważniejszy. Nie mogę dać się uwiązać, przyszpilić. Po prostu nie mogę. 
-Mogę oferować Ci moje ciało. Nic więcej. Nie mogę.
-Nie chcę Cię przelecieć. Chcę posiąść twoją duszę. 
-Nie zmienię się dla jednej osoby. Jestem...
-...hipiską- odsunął się ode mnie. Usłyszałam grzechotanie, co mogło oznaczać, że szuka czegoś w kieszeniach kurtki. Po chwili włożył do mojej dłoni mały, płaski przedmiot. Sprawdziłam palcami kontury, dotknęłam z każdej strony. Dał mi kostkę. 
-To pierwszy prezent, jaki ode mnie dostałaś. Niezależnie jaką decyzję podejmiesz, nie poddam się.
-Cliff, dzieli nas 5 lat. Powinieneś mieć dziewczynę starsza, dojrzalszą.
-Ty mi w zupełności wystarczysz.- z trudem westchnęłam. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Nie chcę ułudy, jaką jest związek! Kocham wszystkich ludzi, chcę przyswoić wielu chłopców i mężczyzn. Kto inny stwierdziłby, że jestem gówniarą, którą trzeba zaliczyć. Czemu on nie chce wziąć seksu i dać mi spokoju? Mogę dać mu przyjaźń i doznania, ale nie dam sobie założyć smyczy czy kagańca. Dzikich ptaków nie należy trzymać w klatkach.
-Sprawdzę, co u nich- wstałam i pobiegłam w stronę, z której przyszliśmy. Zatrzymałam się, odsapnęłam. Nie jestem wysportowana, więc czasem łapię zadyszkę. Doszły mnie różne dźwięki i śmiechy. Zrobiłam kilka kroków naprzód. W świetle latarki, którą miała ze sobą Yvonne dojrzałam parę, która nie szczędziła sobie pocałunków i bliskości. Czyli jednak doszli do porozumienia. Połączyli się duchem. Mam nadzieję, że ich ponowna zażyłość potrwa dłużej niż za pierwszym razem. Nie chcę, żeby moja przyjaciółka cierpiała.
-Buu!- podskoczyłam zaskoczona. Od tyłu z zamiarem przestraszenia zaszła mnie rudowłosa. Mimo mojej szerokiej empatii, nie ucieszyłam się na widok nowej koleżanki.-Nie ma was już godzinę! Co robicie?- jej wzrok powędrował na parę.-Nie sądziłam, że jest zajęty- mruknęła pod nosem sama do siebie, ale dosłyszałam. Nie podobał mi się jej ton głosu. Był ostry i zacięty. Jakby polowała. -Gdzie jest Cliff?- spytała bez wahania. Sam dźwięk jego imienia dobiegający z ust dziewczyny wprawił mnie w lekkie zdenerwowanie. Potrzebowałam chwili, aby się uspokoić.-Tam, na polanie- obróciłam Siennę w odpowiednim kierunku. Ta nie siląc się na jakiekolwiek słowo pognała przed siebie. Z pewnością postanowiła zmienić zasady gry i bez kręcenia butelką dobrać się do Burton'a. Chciałabym temu zapobiec, ale po co? Odrzuciłam zaloty chłopaka, więc nie mogę go winić za to co się wydarzy. Powinien się dobrze bawić. W końcu kiedyś te uczucia mi przejdą. Nie mogą trwać wiecznie.

 Po powrocie do obozowiska skierowałam się w stronę Winter. Widząc moją niemrawą minę próbowała zapytać, co się stało. Jednak tak na prawdę nie wydarzyło się nic.  Spojrzałam na ludzi wokół. Połowa leżała pijana gdzie popadło, a reszta zamknęła się ze swoimi drugimi połówkami w namiotach. Jedynie my dwie siedziałyśmy przy ogniu, który doglądany przez Matthias'a nie wygasł.-Jedziemy z Matt'em na domówkę. Masz ochotę się wybrać?- wstała, pociągnęła mnie za rękę. Bez pytań ruszyłam śladem koleżanki- Trochę rozrywki Ci nie zaszkodzi.- uśmiechnęłam się do niej, po czym wsiadłam do samochodu. Noc jest dla mnie łaskawa, skoro daje mi drugą szansę na dobrą zabawę. Ciekawi mnie, na jaką imprezę jedziemy. Oby nie z większa ilością naszych rówieśników. 
__________________________________________
                                  


 Na początku planowałam napisać wszystko w skrócie, zakończyć temat ogniska i obiadu. Jednak plany się zmieniły. Nie spodziewałam się, że będę tak to jedno wydarzenie ciągnąć w nieskończoność, więc przepraszam za to. Może w następnym rozdziale skończę na obiedzie i zabiorę się za nowy wątek ;)
Ps: Proszę, nie bijcie mnie za pokrzyżowanie planów Burton'a względem Randi. Po prostu uznałam, że to trochę za szybko. 



18 komentarzy:

  1. Ja nikogo nie bije. I zgadzam się z tobą. Często w opowiadaniach tak jest, że ludzie znają się krótko i odrazu Big Love. Ale kotku tak nie jest w życiu dlatego duży plus za to. Chodź coś tam dopingowałam tamtej dwójce
    . Kolejna sprawa James i Yvon. Fajnie, że wreszcie wszystko sobie wyjaśnili ale chciałabym usłyszeć tą rozmowę XD
    Zmieniam! Rudy (hahahahah..... ja pierdole znowu rude) samolot bierze się za inne lotnisko.
    Będzie obiad u rodziny lrich czyli pewnie dużo się wydarzy, a Kirk idzie jako ochroniarzo/opiekunka.
    Ogólnie git rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że chciałam umieścić perspektywę Yvonne, aby było wiadomo o dokładnie się wydarzyło? Jednak stwierdziłam, że gdybym chciała wszystko naświetlić, ten biwak ciągnąłby się jeszcze przez wiele rozdziałów xd Cieszę się, ze przynajmniej mogłam jakoś ich drobną relację wplątać w perspektywę Randi ;)
      Bardzo dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  2. Ależ szybko wpadł następny :D Fantastiko. Aż zazdroszczę weny.
    Randi ... ale mnie zaskoczyła :) Tam z tym kolesiem w lesie ... no ... chyba się nie spodziewałam tego. W sumie swoją drogą, ciekawe co robił Cliff z tymi panienkami? :P I to jego spojrzenie ... Trochę sie zachowuje jak pies ogrodnika - sam nie zje i drugiemu nie da :P Już myślałam, że się będzie miłość Randi i Cliffa szerzyć jak choroba weneryczna a tu taka niespodzianka :P Ale fajnie wyszło. Podoba mi się. Im dłużej każde zabiega o uwage tego drugiego tym jest ciekawiej.
    Panowie we dwójkę w lesie? :P Ło ho ho :P Wszyscy wiemy, że to paskudne gejusy :P Co tam się musiało dziać! :D Dobra, już bez żartów ;)
    Matthias - typowy przykład kogoś kto udaje innego aby przypodobać się reszcie. Szkoda chłopaka. Widać Randi zaimponowała mu tym, że mimo wszystko jest sobą a i tak zwraca na siebie uwagę, bez zbędnych sztuczek.
    KIRK :D Moje słonce.
    Uwielbiam Hope za tę podłą, podpuszczalską akcję xD Trochę zakpiła z mojego Kudełka, ale wyobraziłam sobie tę jego zaskoczoną minę i się roześmiałam :) Co jak co, ale sterowac facetami to ona potrafi. A Kirk jest po prostu niesamowity :P Jestem zachwycona ta krótką wymiana zdań pomiędzy nimi. Komizm sytuacji - level expert. Po tym wszystkim mam ogromny problem ze wskazaniem ulubionej postaci ... u Ciebie Nadine, każdy jest na swój sposób wyjątkowy. Będę wielbić to opowiadanie przez wieki.
    Cholernie ciekawie zapowiada się ten obiad Ulrichów. Lars pragnący zabić Hope, która nabiera jego mamę, że wszystko jest OK a Kirk w tym wszystkim z miną mówiącą "co ja tu, kurwa, robię" :P
    Aaaaa! Randi .. coś ty ... coś ty zrobiła dziewucho!
    Ale będzie tego żałować. Oj powinna tego żałować. Cliff ma rację mówiąc jej, że za bardzo podąża za swoim hippisowskim stylem zycia. On jej tu takie piękne słowa mówi - widać, że mu zależy a ona ... Straszny, straszny błąd z jej strony. Czemu on tak bardzo nie wierzy w miłość do jednej osoby... mogłaby chociaż spróbować. Napisałabym, że młoda jest i głupia ... ale Randi jest bardzo dojrzała, tylko że w tej chwili za bardzo wsiąknęła w tą swoją hippisowską miłość do wszystkich. Pewnie będzie w to brnęła aż się sparzy. Mam nadzieję, że Cliff będzie o nią walczył.
    Da bum tss :D James i Yv - jak pięknie :) Oby ta chwila trwała dłużej niż tylko noc w lesie ... Ej, będą się ukrywać z tym związkiem przed Larsem? :P Byłoby zabawnie :P Mój biedny duński kwiatuszek skiśnie pewnie ze złości.
    Ale nie ważne ... najbardziej nie mogę się doczekać co Hope wywinie na tym obiedzie i jak Kirk się tam odnajdzie :D Kurde ... Hope, Kik i Lars przy jednym stole .... ale będzie kabaret :P
    Świetny rozdział. Weny!
    ~N&L
    (Zmieszczę się w jednym komentarzu? Oby. Uwaga ... chwila prawdy .... )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Jakie gejusy? To Nadine mnie zmusiła!
      -James, nie marudź. Ciesz się, że pisałam o Tobie i pozwoliłam Ci całować się z inną laską.
      -No dobra..
      -No. Powracając do rozdziały, a w sumie to zaczynając xd, nie mogłam sobie odpuścić sytuacji z Kirk'iem xd Początkowo miałam dylemat co uczynić, ale stwierdziłam, że tym oto sposobem żaden z bohaterów nie ucierpi. Nie mogłabym tak popsuć relacji pomiędzy chłopakami. To by było potwornie pogmatwane xd Co do Randi, od samego początku planowałam, że jej postać będzie się bardzo mocno trzymać swoich zasad. Jednak gdy pojawił się Cliff, wszystko się pokomplikowało. Aczkolwiek bez paniki! Oni znają się zaledwie kilka dni, więc wszystko przed nimi :) Nie wiem co uczynić z kielującym związkiem Yv&James, gdyż... w następnym rozdziale wyniknie sytuacja, w której ciężko będzie im się ukryć przed Lars'em xd.
      Dziękuję, dziękuję, niesamowicie bardzo dziękuję za komentarz ;) Jak za każdym razem dodał mi skrzydeł i chęci do dalszego działania ^^ Na prawdę, dziękuję :*

      Usuń
  3. Muahahahaha :3 Jestem! Suicide zawsze się pojawia - wcześniej czy później, ale zawsze! Ja pierdzielę, dziewczyno, jak Ty szybko piszesz. Mi w tamtym tygodniu tak sprzyjała wena, że napisałam aż trzy rozdziały, co w moim przypadku jest jakimś cudem, o. Ale nie o mnie mowa! Zazdroszczę takiego wyrobienia i... hehe, Ty się rozpisujesz!? Haha, Ty ogarnij moje "rozpisywanie się" xD Ej, dobra. Już się biorę za rozdział.
    Także Randi. Randi! Najjaśniejsze słoneczko w Twoim opowiadaniu! 3/4 rozdziału poświęcone jej - miód na moje serce.
    Tak więc Nadine, spodziewałam się wielu rzeczy(ostatnio wyliczałam), ale odmowy ze strony naszej dzikiej hippiski się nie spodziewałam. Dużą część własnej narracji poświęca właśnie Cliffowi, ewidentnie jest coś między nimi, prawda? Chyba nie tylko ja tak myślę. Chciałabym, żeby byli razem, bo cholernie do siebie pasują. Oboje są tak świetnymi bohaterami, moimi ulubionymi w całym opowiadaniu. Trzymam kciuki z całej siły, ale z drugiej strony... Z drugiej striny zachwyca mnie to wierne trzymanie się swoich poglądów przez Randi, uwielbiam ją za to jeszcze bardziej. Nawet fakt, że ona proponuje swoje ciało bez miłości, jak twierdzi, to nadal jest tak niewinną trzpiotką i nigdy nie nazwałabym jej puszczalską. Bo to jest Randi moja, kochana.
    Widać, że Cliffowi na niej należy i że będzie musiał o nią powalczyć. To świetne! Stoję za nim murem, naprawdę.
    No a Kirk. XD Ja pierdzielę, cofam ostatnie słowa irytowania skierowane ku Hope. W sumie dziewczyna nie jest taka zła. Obiad będzie zajebisty, ha!
    Ach, no i James i Yvonne. Mi to tam różnicy nie robi, bo traktuję ich raczej neutralnie.
    Dobra, ja już lecę. Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, droga Suicide :D Miło nam Cię widzieć ^^ tak, twoje ostatnie wyliczania bardzo mi się podobały i wbrew pozorom pomogły w podjęciu decyzji ;) Musze się przyznać, że początkowo, bez żadnych ceregieli chciałam zrobić bardzo zażyłą i romantyczną scenę w lesie, ale to by było zbyt proste xd Jednak w najbliższych rozdziałach z pewnością coś się między dwójką zadzieje- to mogę obiecać ;) Póki co mam zamiar choć trochę skupić się na życiu Kirk'a ;)
      Dziękuję za ten miły komentarz :* Bardzo mi miło czytać to wszystko <3! Taki miód na moje oczy xd

      Usuń
  4. Zaraz komentnę, najpierw info: nowy u mnie! (w końcu)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorry za spam: dzisiaj nie dam rady...zrobię to jutro bądź w pt, ale zrobię na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Luuuzik
      -James, nie wtryniaj się
      -Dobrzee, mamooo
      -Joanne, skomentujesz kiedy przyjdzie na to czas, o który dobrze wiem, że ciężko ;) Tak czy siak czekamy na chociażby jedno słowo.

      Usuń
  6. czyżby w końcu po raz kolejny doszło do czegoś między Ivonne i Jamesem? nie było bezpośrednio napisane, że to oni są tą całującą się parą, w końcu było też ciemno, ale mam nadzieję, że to oni. mimo wszystko dalej Ivonne nie lubię :')) jeśli to oni to mogę też się założyć, że Dave'a nie zostawi, bo nie, a James znowu będzie straszny i okropny... ugh.

    szkoda mi trochę Cliffa i Randi, bo w sumie byliby świetną parą, pasują do siebie, a ona nie chce. ale może dzięki temu, że nie są razem, rozwinie się bardziej wątek z Garym, chociaż znowu... Cliff w międzyczasie może znajdzie inną laskę. ehh. komplikujesz mi wszystko :c

    i jeszcze Hope i Kirk! jeju, ja już chcę czytać o tym obiedzie. jestem tak bardzo ciekawa reakcji Larsa i teraz pewnie jeszcze znowu będzie się darł że Hope jest dziwką i pewnie tym razem zdradziła go z Kirkiem, bo był u niej! <3

    dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, To Yv i James zaśliniali się z lesie ;) Jeszcze nie jestem pewna co z tego wyniknie, gdyż biorąc pod uwagę humorzastą naturę dziewczyny, w każdej chwili może zmienić zdanie. Co do Randi i Cliff'a- przepraszam za komplikacje, ale ja je uwielbiam. Nie potrafiłabym napisać rozdziału, w którym beż żadnych ceregieli od samego początku do końca byliby szczęśliwą para. Owszem, pasują do siebie, ale do wszystkiego potrzeba czasu ;) Natomiast pisząc o obiedzie...no, wszystkie piszecie takie miłe słowa i wyczekujecie tego wydarzenia, ale boję się, że nie podołam. Zaczęłam pisać i nie jest to tak efektowne jak powinno.
      Dziękuję bardzo za komentarz, za te wszystkie słowa. Bardzo mi miło widząc tyle osób, które tu są ;*

      Usuń
  7. Boze, jak mnie tu dawno nie bylo! W kazdym razie juz nadrobilam i jestem!
    Ahhh, ta Hope... Z czasem moja nienawisc do niej zmalała, przeszla na Siennę. Chociaz, obydwu bardzo nie lubie :) jestem ciekawa co sie bedzie dzialo podczas obiadu :'') Randi, Randi, Randi. Jakie sliczne imie. Nie wyobrazam sobie jej z innym imieniem, ogolnie bardzo lubie Randi. Taka mala hippiska. No, ale jak widac, jej natura troche szaleje, w zwiazku z Cliffem ^^ Masz racje, to troche za szybko, zeby byli razem, aczkolwiek czuje sie teraz troche glupio, u mnie Scar&Adrien byli ze soba nawet nie po tygodniu, ale to dobrze, bo przynajmniej widac, ze to zly zwiazek! ;)
    Powiem ci szczerze, ze nikt by sie nie obrazil, jakbys tak troszke podburzyla nature Randi i zwiazala ja z Klyffem(xd)
    Pozdrawiam i czekam na nastepne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od samego początku wypadu na biwak chciałam sparować Randi z Cliff'em, aczkolwiek od stworzenia bohaterów postanowiłam, że bez względu na wszystko Randi będzie twardo się trzymać swojej hippi natury. Dzięki temu nie muszę jej ograniczać do jednego związku i mogę wątek miłosny pociągnąć z kilkoma bohaterami ;) Z czasem pewnie to się zmieni, ale ona ma dopiero 16 lat i obsesję na punkcie swojej egzystencji xd Obiecuję, że kiedyś zmądrzeje.
      Dziękuję bardzo za komentarz ;*

      Usuń
  8. Nadine, jak mnie tu dawno nie było. Boże. Zaszalałam normalnie. XD A jeszcze tyle przede mną. ;____; A prawie nic nieprzeczytane u innych, cholera... Ale ok, przechodzę do Twojego rozdziału.
    Po pierwsze - Matthias to piękne imię. XD Czytałam kiedyś książkę i tam był właśnie Matthias, był taki nieśmiały i ciamajdowaty... A nie. To nie tak. On był po prostu miły, uprzejmy i kochany. Lekarzem nawet był! A potem znalazł se kobitę i się z nią chajtnął... Ale ten Matthias też widocznie uprzejmy i kulturalny musi być, bo sama Randi to zauważyła, no. Więc być tak musi, przecież Randi się wierzy, co nie? Właśnie, bardzo lubię Randi, ale pewnie o tym wiesz, bo każdy ją raczej uwielbia. Lubię tu prawie wszystkich. Prawie, bo jest tu Yvonne i to za nią właśnie nie przepadam zbytnio.
    Kiedy już powiedziałam kogo lubię, a kogo nie, to mogę przejść do czego ważniejszego, a mianowicie do Cliffa. Jego obecność w opowiadaniu (a raczej te rozdziały) ominęła mnie! Nie było mnie tutaj kiedy on wyrywał panienki ani inne takie, ale teraz mogę się do tego odnieść... Boże, Piękna i Bestia w telewizji. ;___; Od razu wiedziałam, że to ta bajka, ale... Ja... Dobra, komentarz. XD Cliff wyrwij Randi, proszę. Niech on ją wyrwie, Nadine, niech będą razem. Tego tylko chcę. Tylko oto Cię proszę, o nic więcej (na razie).
    I Yvonne oraz James. ;___; Ale se laskę, Hetfield wybrałeś. Gorszych nie było? No wybaczcie, ale ja nie lubię Yv. XD Wolę Hope, która... Jest najlepsza w całym opowiadaniu! A na dodatek Kirk! To będzie coś, na pewno... Ale Larsik. ;___; Dobra, najwyżej się go jakoś pocieszy, no chyba, że Hoe zostanie z Larsem i będzie tak jak teraz. Mi to tam odpowiada.
    Zbieram się już, Nadine, bo mam mało czasu, a tak dużo do nadrobienia, nie wyrobię się. ;___; Ok, już idę, nie będę Ci bloga zaśmiecać.
    Weny, Nadine!

    Ps. Czy tylko ja lubię Hope? ;___:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Faith :) Bardzo się cieszę, że już jesteś :D Co do Matt'a- również czytałam książkę z podobnym bohaterem, ale była to jedna z wielu części sagi. Czyżbyśmy czytały to samo?
      Bardzo się cieszę, że wszyscy lubią Randi :D Aczkolwiek nie spodziewałam się, że będę pisać z jej perspektywy. Pierwotnie miałam pisać jedynie w imieniu Yv, a tu się tak porobiło... i bardzo się cieszę :) Niestety nie moge obiecać szybkiego jej związku z Burton'em, ale! Zawsze jest jakieś ale ;)- to się mooooże wydarzy w dalszych rozdziałach. Natomiast jak się skończy? ożyjemy zobaczymy ;)
      Bardzo dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie weźmiesz urlopu i będziesz publikować kolejne rozdziały :*

      Usuń
    2. No to powiedz, jaka to była saga, Nadine?

      Usuń
    3. ''O Ludziach Lodu'', rzecz jasna \m/

      Usuń
  9. Łeee. Nie lubię Sienny. Co to w ogóle za zabawa, żeby pieprzyć się w krzakach. I jeszcze ten wzrok Cliffa. Dobrze, że Randi tego nie zrobiła xD Trojkącik? O.o
    No Kirk, Kirk ty uważaj na tą Hope. Nie chcesz jej pieprzyć, bo to laska Larsa i już go zdradziła, nie chcesz, żeby zrobiła to ponownie i to z Tobą, jednym z kumplów Larsa, ale...coś taki niepewny jesteś.
    Co do Cliffa i Randi...Dobrze, że od razu ich nie zeswatałaś. Z doświadczenia już wiem, że trzeba trochę poczekać.
    Idę skomentować 11.
    Wiedz, że ten bardzo mi się podobał. Tylko nie lubię tej rudej małpy.

    OdpowiedzUsuń